Mecz lokalny rywali ze stolicy Podkarpacia, czyli Resovii i Stali Rzeszów przyniósł zwycięstwo drugiej z drużyn (0:2). Jak zapowiadała policja, wydarzenie to było zakwalifikowane jako impreza wysokiego ryzyka, ponieważ nie jest tajemnicą, że sympatycy obu klubów nie darzą się zazwyczaj sympatią. W związku z tym całość licznie zabezpieczali policjanci.
Już o godz. 17:00 kibice Resovii zaczęli gromadzić się na rzeszowskim rynku, skąd o 18:00 ruszył ich przemarsz kierując się na Stadion Miejski przy ul. Hetmańskiej. Grupa ta była eskortowana przez policję. I choć poza stadionem nie doszło do żadnych poważnych incydentów, to już na trybunach ich nie brakowało.
Mecz zakwalifikowany jako impreza podwyższonego ryzyka, przebiegł w miarę spokojnie. Do tego wydarzenia rzeszowscy policjanci przygotowywali się od dłuższego czasu. Funkcjonariusze bazując na doświadczeniach z lat ubiegłych wiedzieli, jak przygotować się do tego wydarzenia. Nad bezpieczeństwem ponad 6,5 tys. fanów piłki nożnej, czuwali policjanci z Rzeszowa i sąsiednich komend oraz Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Nie zabrakło policji konnej i przewodników z psami służbowymi
- mówi asp. sztab. Magdalena Żuk z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Na samym stadionie podczas meczu doszło jednak do hucznych incydentów, które mogli słyszeć nawet mieszkańcy Rzeszowa wyraźnie oddaleni od areny sportowej. W pewnym momencie drugiej połowy spotkania kibice Stali Rzeszów znajdujący się na trybunie zachodniej (od strony ul. Hetmańskiej) odpalili świece dymne, z których dym długo unosił się nad placem gry. Na to zareagowali kibice Resovii, którzy z trybuny wschodniej (od strony al. Powstańców Warszawy) po wcześniejszym głośnym odliczaniu odpalili… fajerwerki. W związku z tym arbiter meczu Leszek Lewandowski mając na uwadze względy bezpieczeństwa zdecydował o zaproszeniu piłkarzy obu drużyn poza linię boczną.
Mecz co prawda nie został wówczas przerwany i sędzia doliczył ten czas, jednak odpalenie środków pirotechnicznych w trakcie imprezy masowej musiało mieć swoje konsekwencje. Tym bardziej, że pewien czas po „pokazie fajerwerków” nad murawą kibice Resovii odpalili świece dymne, z później rozłożyli wielkoformatową flagę (tzw. „sektorówkę”), co również było naruszenie zasad bezpieczenego kibicowania. Podobne flagi pojawiły się zresztą także na trybunach, gdzie znajdowali się sympatycy Stali.
Całe zajście zostało zarejestrowane przez mundurowych. Czynności w sprawie identyfikacji osób, które dopuściły się przestępstwa podczas imprezy masowej, prowadzą policjanci z Wydziału do walki Przestępczością Pseudokibiców komendy miejskiej. Przypominamy, że za posiadanie materiałów pirotechnicznych, zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, grozi kara nawet do 5 lat więzienia
- przekazała asp. sztab. Magdalena Żuk.
Na tym jednak nie skończyły się policyjne działania. Okazuje się, że w trakcie piątkowego zabezpieczenia funkcjonariusze wylegitymowali 37 osób w związku ze stwierdzonymi wykroczeniami porządkowymi. Nałożyli 34 mandaty karne, a wobec jednej osoby zostanie skierowany wniosek o ukaranie do sądu. Ponadto jeden z mężczyzn był poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Kolbuszowej. 43-latek zamiast na stadion trafił do policyjnego aresztu.
Dodajmy, że mundurowi z ruchu drogowego i prewencji, przy wsparciu kryminalnych, zadbali o bezpieczeństwo na trasach dojazdowych i w okolicy obiektu sportowego. Wszystko po to, by każdy z uczestników meczu bez przeszkód dotarł na stadion, a potem równie bezpiecznie powrócił do domu. Stróże prawa byli obecni na terenie całego miasta. Jak podkreśla rzeszowska policja, nie odnotowano żadnych poważniejszych incydentów w przestrzeni miejskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.