Weekend w Rzeszowie upłynął pod znakiem złotego trunku i wyjątkowej atmosfery. Dziewiąta edycja Rzeszowskiego Festiwalu Piwa, która odbyła się w dniach 4–6 lipca, ponownie przyciągnęła tłumy smakoszy z całego regionu – i nie tylko.
Piwne miasteczko
Rynek w sercu miasta zamienił się w tętniące życiem piwne miasteczko, w którym dominowały zapachy chmielu, słodu i dobrego street foodu. Przez trzy dni można było spróbować dziesiątek piw z różnych stylów – od klasycznych lagerów, przez soczyste IPA, po bardziej eksperymentalne rzemieślnicze wariacje.
Na festiwalu pojawiło się 13 browarów rzemieślniczych, m.in. Browar Łańcut, Dziki Wschód, Hopkultura, Zakarczmie czy Challenger. To właśnie ich stoiska gromadziły największe kolejki i były świetną okazją, by porozmawiać bezpośrednio z piwowarami i dowiedzieć się więcej o procesie warzenia.
Kto zagrał?
Wieczorami Rynek rozbrzmiewał muzyką. Na scenie pojawili się DJ-e: DUCK, RAMZES i SATORA, którzy zadbali o to, by imprezowy klimat utrzymał się do późnych godzin. Ustawione leżaki, nastrojowe oświetlenie i strefy relaksu sprawiły, że wiele osób po prostu nie chciało stamtąd wychodzić.
Nie tylko piwo
Oprócz piwnych doznań, odwiedzający mogli liczyć na szeroką ofertę gastronomiczną z food trucków oraz spokojne miejsca do odpoczynku. Organizatorzy – Brend Group – zadbali o każdy detal, a wstęp, jak co roku, był całkowicie bezpłatny.
Festiwal rozpoczął się w piątek o 16:00 i trwał do północy. W sobotę emocje ruszyły już o 14:00 i przeciągnęły się do północy, a niedziela – choć nieco spokojniejsza – zakończyła trzydniowe święto piwa o 20:00.
Atmosfera była wyjątkowa – festiwal okazał się idealnym połączeniem luzu, jakości i lokalnej energii. Rzeszów po raz kolejny udowodnił, że potrafi bawić się w świetnym stylu. Już teraz pojawiają się pytania o przyszłoroczną, jubileuszową edycję.
Komentarze (0)