reklama
reklama

Jajka i majonez nowymi liderami drożyzny. Czy jest szansa na to, że cenę dobrego jajka będziemy jeszcze liczyć w groszach? [RAPORT]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: pexels

Jajka i majonez nowymi liderami drożyzny. Czy jest szansa na to, że cenę dobrego jajka będziemy jeszcze liczyć w groszach? [RAPORT] - Zdjęcie główne

Ceny jajek oszalały. Co jest przyczyną tak dużych podwyżek? | foto pexels

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDrożeją kolejne produkty. W ostatnim czasie w oczy kłują nie tylko ceny warzyw, ale także jajek i majonezu. To w związku ze zbliżającymi się świętami i rosnącym popytem, budzi obawy, czy będzie jeszcze drożej?
reklama

Na Internetowej Giełdzie Rolnej i Spożywczej ceny jaj z fermy (sprzedawane paletowo) zaczynają się od 0,65 zł. Mali producenci ze wsi oferują jednak jajko dopiero od 1 zł wzwyż, przy czym 1 zł to naprawdę tanio.

My mamy 1,10 zł za jajko rozmiarów XL. I to jest cena niska

– stwierdza Katarzyna Fogt. Faktycznie, bo ceny prawdziwych wiejskich jaj skoczyły już do poziomu 1,20-1,30 zł. Rzadkością i szokiem nie jest wcale 1,50 zł za sztukę produktu.

Kryzys na rynku jajczarskim dotyczy nie tylko Polski. Co spowodowało tak gwałtowny wzrost cen?

Jajka drożeją nie od dziś. W styczniu w USA mówiono o ,,eggflation”, co szybko przechwycili Polacy, tworząc nagłówki ,,inflacjaja”. A to z tego powodu, że w grudniu Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz informowała o rekordowych cenach jaj w Stanach Zjednoczonych. Te prawdziwym rekordem okazały się dopiero miesiąc później. W lutym wydano kolejne komunikaty o drogich jajach w RPA i Japonii, a także o brakach produktu w Wielkiej Brytanii. Dziś do tego wszystkiego w Polsce oszalały także ceny majonezu. Duży słoik produktu rok temu można było kupić za 8 zł. Obecnie cena dwukrotna, czyli 16 zł, to duża okazja. Regularna cena zbliża się w niektórych sieciach nawet do 20 zł. Domyślać się można, że to po prostu efekt droższych jaj. Ale czy tylko?

reklama

Na trwające od kilku miesięcy zamieszanie na rynku jajczarskim z pewnością wpływ miała szalejąca grypa ptaków.

Choroba wpłynęła na to, że zabrakło trochę niosek, bo zniszczyła kilka ferm reprodukcyjnych w Polsce i na świecie. A fermy reprodukcyjne to są te, które produkują jajka wylęgowe, z których potem wylęgają się kury nioski

– tłumaczy nam Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu. Nie bez znaczenia dla hodowców kur okazały się także podwyżki cen energii. I to wszelkiej energii. Bo do produkcji drobiarskiej potrzebny jest nie tylko gaz, ale też prąd i węgiel.

Niestety, Urząd Regulacji Energetyki zaliczył fermy drobiu do tego samego segmentu, co przedsiębiorstwa, a to sprawia, że musimy ponosić ogromne koszty

reklama

– wyjaśnia Andrzej Danielak. Jak mówi, jajka spożywcze produkuje się przede wszystkim w budynkach, które muszą być oświetlone i wentylowane. Są tam także urządzenia, które rozprowadzają wodę i paszę. To wszystko generuje ogromne zużycie prądu, a co za tym idzie wysokie rachunki, często znacznie przekraczające możliwości pokrycia tych kosztów z dochodów za sprzedane jajka.

Nowa polityka dużych sieci. Handlowy wymysł czy respektowanie oczekiwań klientów?

Problem, jaki dotknął producentów drobiu, spotęgowała także wojna w Ukrainie. Komisja Europejska podjęła wtedy decyzję o bezcłowym dostępie produktów rolno-spożywczych z Ukrainy na teren Unii Europejskiej. To spowodowało, że Polska jako kraj najbliższy, jest odtąd zalewana zarówno zbożami, jak i produktami drobiarskimi z Ukrainy. One są o wiele tańsze od polskich, ponieważ ukraińscy producenci – zwolnieni z niektórych rygorystycznych przepisów – ponoszą mniejsze koszty produkcji, a także mają mniejsze ceny zboża i kukurydzy.

reklama

Te surowce paszowe stanowią około 70 procent wszystkich skumulowanych kosztów produkcji jaj

– podkreśla przedstawiciel związku, wskazując na istotę problemu.

Inne przyczyny podwyżek dochodzą jeszcze, gdy mowa o jajach z marketu. Podczas gdy producenci sprzedają jajka w wolnorynkowej cenie hurtowej, sieci mogą narzucać swoją, często bardzo wysoką marżę, co później ma odzwierciedlenie na półce sklepowej. Ale Andrzej Danielak źródła wyższych cen dopatruje się jeszcze w jednej rzeczy. Wiele sieci wycofuje już ze sklepów jajka z chowu klatkowego na rzecz tych z wybiegowego czy ściółkowego. System klatkowy, mimo że jest legalny w całej UE, zdecydowanie nie sprzyja dobrostanowi zwierząt.

Głównym powodem odmowy moim zdaniem jest to, że te sieci handlowe, zasłaniając się powodami światopoglądowymi, chcą po prostu handlować droższym towarem

reklama

– twierdzi Andrzej Danielak. Badania przeprowadzone przez Centrum Badawczo-Rozwojowe Biostat pokazują jednak co innego. Aż 81 proc. Polaków uważa chów klatkowy za nieodpowiedni dla kur pod względem warunków życia, a dla aż 78,5 proc. badanych istotne znaczenie przy zakupie jaj mają właśnie warunki hodowli. To świadczy o tym, że sklepy mogą po prostu wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów. A te generują dodatkowe koszty.

Z majonezem jak z masłem? Ceny prędzej czy później muszą spaść

Jak sytuacja może kształtować się w najbliższej przyszłości? Andrzej Danielak jest pewien, że w ceny jaj spadną.

Jeśli konsument nie będzie akceptował wysokich cen, to spadnie popyt. Jak spadnie popyt, to i podaż będzie musiała się do tego popytu dostosować. A mniejsza podaż będzie miała wpływ na zapotrzebowanie na paszę i inne środki produkcji. Wtedy powinno to wszystko wrócić do stabilnej sytuacji, czyli takiej która będzie równoważyć koszty z cenami

– mówi prezes związku. Ale czy przed świętami może nas jeszcze zaskoczyć jajowe boom cenowe? Takiego scenariusza nie przewiduje Andrzej Danielak.

Uważam, że w tej chwili to są już ceny maksymalne. Chyba że handel zdecyduje się zarobić na świętach. Może tak być. Ale wtedy srogo się zawiedzie, dlatego że ludzie po prostu zaczną kupować mniej, a taka sytuacja już była w przypadku masła. Jak ludzie przestali je kupować, to staniało

– słyszymy od przedstawiciela hodowców drobiu. Wiele wskazuje na to, że podobnie może być w przypadku dziś horrendalnie drogiego majonezu, bez którego niejeden Polak z pewnością może się obyć. I to szybciej niż bez masła.

Na spadek cen jajek musimy jednak trochę poczekać. Produkt zacznie tanieć, gdy rozładują się polskie magazyny zbożowe zapełnione jeszcze drogimi zakupami dokonanymi w pierwszych miesiącach wojny. Prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów drobiu przewiduje, że te opróżniać się będą jeszcze przez około pół roku. Na jesień wiejskie jajko może jednak kosztować już mniej niż złotówkę.

reklama
Artykuł pochodzi z portalu korso.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama