reklama
reklama

Niespodziewane problemy i wymęczone zwycięstwo siatkarzy Asseco Resovii z GKS-em Katowice. Potrzebny był tie-break

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Asseco Resovia Rzeszów / Facebook

Niespodziewane problemy i wymęczone zwycięstwo siatkarzy Asseco Resovii z GKS-em Katowice. Potrzebny był tie-break - Zdjęcie główne

Siatkarze Asseco Resovii potrzebowali tie-breaka, aby wygrać z GKS-em Katowice | foto Asseco Resovia Rzeszów / Facebook

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportWyjazdowy mecz 25. kolejki siatkarskiej Plus Ligi okazał się dla Asseco Resovii nadspodziewanie trudnym wyzwaniem. Podopieczni trenera Giampaolo Medeia uporali się jednak w pięciu setach ze znacznie niżej notowaną ekipą GKS-u Katowice.
reklama

Pierwszy set rozpoczął się od dwóch zepsutych zagrywek po obu stronach siatki, a później od kilku skutecznych ataków obu drużyn. Pierwszą trzypunktową serię zanotowali jednak katowiczanie, którzy głównie za sprawą Jakuba Jarosza wyszli na prowadzenie 7:5. Wyrównanie dał rzeszowianom Stephen Boyer (7:7), a wtedy gra znowu się wyrównała. Tak było aż do stanu 18:19. Wtedy gospodarze zdobyli jednak aż pięć punktów, w tym dwa z zagrywki zanotował Lukas Vasina (23:19). Goście z Podkarpacia zdołali odpowiedzieć tylko jednym atakiem Boyera. Seta zakończył atakiem Marcin Waliński (25:21).

Drugi set rozpoczął się od udanego ataku Karola Kłosa i asa serwisowego Fabiana Drzyzgi (1:3). Później do głosu znowu doszli jednak siatkarze GKS-u, dla których punktowali Jarosz, Waliński, Vasina, a także Davide Saitta, który zaserwował asa (9:6). W środkowej części partii zaroiło się od błędów po obu stronach, których z rzędu zobaczyliśmy aż siedem. Kiedy jednak Resoviacy zdobywali po punkcie, katowiczanie zdołali notować dwupunktowe serie. Pod koniec seta zerwał się jeszcze Klemen Cebulj (22:18), jednak to było za mało. Nawet dwa błędy gospodarzy nie spowodowały ich porażki. Blok i atak Bartłomieja Krulickiego zakończyły seta przy wyniku 25:20.

To był ostatni dzwonek dla Asseco Resovii. I wtedy kiedy było trzeba, zawodnicy znad Wisłoka się przebudzili. Dość szybko wyszli na prowadzenie (1:3), które powiększali dwupunktowymi seriami. Brylował przede wszystkim Kłos, a po stronie rzeszowskiej ekipy dobrze zaczął funkcjonować także blok (11:15). Pod koniec tej partii dwa błędy popełnili siatkarze GKS-u, a chwilę później asa zaserwował Jakub Kochanowski (17:22). Rzeszowianie nie oddali już prowadzenia i po błędzie zagrywki Krulickiego odżyły nadzieje (20:25).

Najbardziej emocjonująca okazała się czwarta partia spotkania, tym bardziej że GKS systematycznie budował przewagę w pierwszej, a także środkowej części tej odsłony (aż do wyniku 14:11). Wtedy skutecznie zaatakował Yacine Louati, a rywali zablokował Kochanowski (14:13). Później dwa punkty z ataku zdobył Jakub Bucki, a po błędzie ekipy z Katowic było już 17:18. Nerwów i błędów nie brakowało jednak po obu stronach siatki. Po nieskutecznej zagrywce Louatiego GSK miał nawet piłkę meczową (24:23). Rzeszowian obronili jednak Cebulj i Kłos (24:25). Mimo błędu Kochanowskiego na zagrywce, w końcówce świetnie spisał się Bucki, który najpierw zdobył punkt z ataku, a następnie z serwisu (25:27). Tym samym czekał nas tie-break.

Lepiej w decydującą partię weszli siatkarze Asseco Resovii. Najpierw zablokował Bucki, a później punkty z ataku zdobywali Kochanowski, Cebulj i Kłos (2:5). Decydująca na tym etapie okazała się czteropunktowa seria drużyny z Rzeszowa, podczas której dwa punkty zdobył właśnie Bucki (4:11). Od tego momentu gra punkt za punkt była dla Resovii komfortowa. Skutecznym atakiem zwycięstwo Resovii dał Cebulj (9:15).

Aktualnie Asseco Resovia zajmuje w tabeli Plus Ligi czwarte miejsce z dorobkiem 49 punktów. Lideruje Jastrzębski Węgiel (63 pkt).

GKS Katowice – Asseco Resovia 2:3 (25:21, 25:20, 20:25, 25:27, 9:15)

GKS: Saitta, Vasina, Jarosz, Krulicki, Usowicz, Waliński, Mariański (libero) oraz Domagała, Mielczarek, Kvalen, Fenoszyn. Trener Grzegorz Słaby.

Resovia: Drzyzga, Boyer, Kochanowski, Kłos, Defalco, Cebulj, Zatorski (libero) oraz Louati, Kozub, Bucki, Staszewski. Trener Giampaolo Medei.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama