Rondo Daszyńskiego w Rzeszowie miało przynieść ulgę kierowcom, usprawniając ruch w jednej z bardziej zatłoczonych części miasta, zwłaszcza w okolicach oddziału ZUS. Zamiast tego, stało się nowym problemem, który codziennie powoduje frustrację użytkowników dróg. Kierowcy, zamiast cieszyć się płynniejszym ruchem, regularnie napotykają na gigantyczne korki, szczególnie w godzinach szczytu. Problem ten nie dotyczy jedynie wjazdu na rondo, ale również jego opuszczania, co często zajmuje znacznie więcej czasu niż zakładano przy projektowaniu tego skrzyżowania o ruchu okrężnym.
Wjechać na rondo to jedno, ale żeby go potem opuścić niekiedy czasem trzeba dobrą chwilę odstać
- tłumaczy nam pan Paweł.
W założeniu rondo miało rozładować natężenie ruchu w tej części Rzeszowa, ułatwiając płynne przemieszczanie się pojazdów i zmniejszając czas spędzony w korkach. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Codziennie setki kierowców, próbując wjechać na rondo, napotyka na długie kolejki samochodów, które stopniowo spowalniają ruch, a w najgorszych przypadkach doprowadzają do całkowitego zablokowania skrzyżowania. Kierowcy zaznaczają także, że wjazd na rondo, praktycznie z każdej strony wiąże się z długim czasem oczekiwania.
Najgorzej jest chyba wjechać tutaj od Fredry od strony przychodni. Korek czasem jest tak długi, że połowa ulicy Styki w nim stoi
- mówi pan Tomasz, rzeszowski kierowca.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.