Z pozoru zwykły poranek w centrum Rzeszowa zamienił się w moment strachu i niepewności. Około godziny 10:15 w pobliżu dworca PKP młoda kobieta została nagle skonfrontowana z agresywnym mężczyzną. Wystarczyło jedno spojrzenie, by nieznajomy ruszył w jej stronę z niepokojącą determinacją. Zdezorientowana i przestraszona, kobieta zmuszona była wycofać się i zmienić kierunek, czując realne zagrożenie.
Około godziny 10:15 prawie zaatakował mnie mężczyzna niedaleko dworca PKP. Stałam na pasach niedaleko galerii Europa I chciałam przejść na drugą stronę
- opisuje przestraszona kobieta na jednym z lokalnych forum.
"Masz jakiś problem?"
Gdy zauważyła, że stojący obok mężczyzna pali papierosa, instynktownie odsunęła się, próbując uniknąć dymu – jak mówi, sama nie pali i źle znosi zapach tytoniu. Chwilę później spojrzała w jego stronę, chcąc ocenić kierunek wiatru. To wystarczyło, by nieznajomy zareagował nerwowo i ruszył w jej stronę z wyraźną agresją.
Mężczyzna ruszył w moim kierunku w wyraźnie agresywny sposób i zaczął nerwowo pytać, czy mam do niego jakiś problem. Choć próbowałam się od niego odsunąć, on nadal się zbliżał
- opisuje zdarzenie kobieta.
Nawet gdy zapaliło się zielone światło, mężczyzna nie odpuścił – wciąż kierował się w jej stronę, powtarzając natarczywie pytanie, czy ma do niego jakiś problem. Zdezorientowana i zaniepokojona kobieta zdecydowała się oddalić w przeciwnym kierunku. Przez chwilę wstrzymała się z dalszą drogą, bo mężczyzna ruszył dokładnie tam, gdzie ona pierwotnie chciała iść. Jak relacjonuje, w jego spojrzeniu było coś niepokojącego – mieszanina agresji i nieprzewidywalności, która wzbudziła w niej realny lęk.
Nie wiedziałam czy zaraz mnie zaatakuje czy wyciągnie jakieś nóż
- pisze autorka posta.
To nie pierwsza taka sytuacja
Ja też miałam podobną sytuację. Centrum miasta, godzina 18, sporo ludzi. Szłam na przystanek autobusowy, z naprzeciwka szło dwóch wysokich mężczyzn, wygląd delikatnie mówiąc nieciekawy. Zablokowali mi drogę, uniemożliwiając przejście. Oczywiście nie chcieli mnie przepuścić. Uratował mnie gaz pieprzowy. Wykorzystałam ich zaskoczenie i uciekłam. Nikt mi nie pomógł, nie zareagował
Mnie też kiedyś zwyzywał chłopak bez powodu koło Grafiki, bo chciał mnie zaczepić ale przeprosiłam że rozmawiam przez tel. Był bardzo agresywny jakby naćpany
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.