Cała sytuacja została opisana na profilu „Spotted Rzeszów” na Facebook`u przez anonimowego użytkownika.
Siostra w zeszłym roku podpisała umowę z właścicielką (mieszkanie na Rejtana, blisko MH)
- pisze autor posta.
Siostra została poinformowana o fakcie, że w mieszkaniu zamontowana jest kamera skierowana na drzwi wejściowe. Właścicielka twierdziła, że kamera została zamontowana dla bezpieczeństwa mieszkańców, więc studentka zgodziła się podpisać umowę. W dokumentach nie było jednak żadnej wzmianki o monitoringu ani nie podpisywała dodatkowych zgód na rejestrowanie wizerunku. Co więcej, kamera w mieszkaniu nie była w żaden sposób oznakowana.
Rok później
Wynajmująca po prawie roku postanowiła poszukać nowego mieszkania. Od tego momentu właścicielka zaczęła się dziwnie zachowywać.
Po wiadomościach od właścicielki, zaczęłyśmy mieć podejrzenia, że w mieszkaniu jest podsłuch, ale wtedy nie miałyśmy jeszcze potwierdzenia
- tłumaczy w poście autor.
Dziewczyny wysłały SMS-a z bezpośrednim pytaniem o podsłuch, ale właścicielka zaczęła unikać odpowiedzi. Po wyprowadzce siostry nadszedł czas na oddanie kluczy, jednak właścicielka kilkukrotnie przekładała termin spotkania. Kiedy w końcu doszło do przekazania mieszkania, nie wejść do środka jednej z sióstr (autorka postu), więc poczekała na korytarzu, podczas gdy jej siostra załatwiała formalności.
Przez drzwi słyszałam, jak właścicielka mówiła, że ma na kamerze to, że ktoś przychodził do nich na mieszkanie
- twierdzi jedna z sióstr.
Gdy wszyscy wyszli w celu spisania liczników, rodzeństwo wykorzystało okazję, aby porozmawiać z właścicielką w cztery oczy.
Zapytałyśmy wprost, że mamy podejrzenie zamontowanego podsłuchu w mieszkaniu, po czym właścicielka przyznała, że jest podsłuch
- mówi jedna z sióstr.
Właścicielka mieszkania stwierdziła, że siostry powinny wiedzieć, że skoro jest kamera, to również jest i podsłuch. Upierała się, że lokatorka rzekomo wyraziła zgodę na podsłuch, co nie było prawdą, po czym zatrzasnęła drzwi przed nimi. Żaden z mieszkańców nie miał pojęcia o istnieniu podsłuchu. Lokatorka przez cały rok akademicki była podglądana i nieświadomie podsłuchiwana, co wydaje się wręcz niewiarygodne, szczególnie że w rozmowach mogły pojawiać się dane wrażliwe.
Że od razu nie zapaliła sie czerwona lampka... W życiu bym się nie zgodziła mieszkać w mieszkaniu, w którym jest kamera. Naruszenie prywatności. Nie wiadomo co powiedzieć a czego nie, bo nie wiadomo, gdzie to dalej trafi, nie mówiąc już o innych rzeczach
- komentuje całą sprawę pani Justyna.
Autor postu przestrzega wszystkich przed wynajmem tego mieszkania, zwłaszcza że na lokal są już chętni najemcy. To ważne, aby przyszli lokatorzy byli świadomi możliwych naruszeń prywatności, zanim podejmą decyzję o wynajmie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.