Pół wieku do sześciu dekad temu, porody w szpitalach były rzadkością, zastrzeżone głównie dla kobiet z zasobniejszych warstw społecznych lub tych, które miały osobiste powiązania ze szpitalem, takie jak zatrudnienie w placówce medycznej czy rodzinnego lekarza.
W latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku większość porodów odbywała się w domu, z pomocą położnej i wsparciem ze strony rodzinnych kobiet - matki, siostry, babci.
Metody ułatwiające poród, takie jak znieczulenie zewnątrzoponowe, podawanie syntetycznej oksytocyny czy prostaglandyny, nie były wówczas stosowane. Interwencje takie jak poród kleszczowy czy z użyciem pompki próżniowej były niezwykle rzadkie, a ich zastosowanie zaczęło się szerzej rozpowszechniać dopiero w późnych latach pięćdziesiątych.
Rodzić tylko w szpitalu
Lata 60. to czas kiedy minister zdrowia wydał zarządzenie, że wszystkie kobiety mają rodzić w szpitalach, chyba że przyszła mama była zaskoczona przez szybko postępujący poród, oczekiwano, że uda się do szpitala na poród.Alternatywa nie istniała; panowało przekonanie, że szpitalny blok porodowy to jedyny bezpieczny azyl dla narodzin nowego życia. W związku z tym, na oddziałach położniczych wprowadzono surowe zasady dotyczące odwiedzin - ojcowie mieli ograniczoną możliwość oglądania swoich nowo narodzonych dzieci, mogąc zobaczyć je jedynie przez szybę albo nawet wcale nie mieli takiej możliwości.
Mieszkanka Rzeszowa: To były okropne czasy
- Rodziłam w 1982 roku przez 25 godzin. Kiedy już miała być decyzja o cesarce, podeszła położna i powiedziała: jak nie urodzi? Później nacisnęła mnie z całej siły w brzuch. Syn się urodził. Ja prawie zemdlałam z bólu. Od razu zabrali go do inkubatora. Zobaczyłam go dopiero za kilka godzin - w czasie karmienia
- wspomina mieszkanka Rzeszowa.
- Znajoma pielęgniarka zadzwoniła do sąsiadki, która miała telefon. Ona poszła powiedzieć mojemu mężowi, że już po. Przyszedł pod szpital, ale nie mógł wejść do budynku. Pomachałam mu tylko z okna. To były okropne czasy
- stwierdza nasza rozmówczyni.
Pierwszy poród rodzinny w Polsce
W 1983 roku, w szpitalu im. Madurowicza w Łodzi odbył się pierwszy w Polsce poród rodzinny. Paweł Fijałkowski, syn Włodzimierza Fijałkowskiego, ginekologa i prekursora porodów rodzinnych, był obecny przy narodzinach swojej córki.Mimo uzyskanych pozwoleń, dostęp na salę porodową nie był łatwy. Musiał pokonać liczne przeszkody, w tym opór personelu. Sytuacja wymagała sprytu i determinacji; mężczyzna, by dostać się na salę, posłużył się podstępem. Ostatecznie, aby znaleźć się obok żony w kluczowym momencie, włamał się do pokoju lekarskiego i przebrał w strój medyczny.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.