reklama

"Chłopiec wisiał bezwładnie siny, miał drgawki". Wizyta w parku linowym mogła zakończyć się śmiercią dziecka

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Canva

"Chłopiec wisiał bezwładnie siny, miał drgawki". Wizyta w parku linowym mogła zakończyć się śmiercią dziecka - Zdjęcie główne

Zdjęcie poglądowe | foto Canva

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTa historia powinna być ostrzeżeniem dla wszystkich rodziców. Niedawno, na terenie jednego z parków linowych na Podkarpaciu, doszło do dramatycznego zdarzenia – lina owinęła się wokół chłopca, który zaczął sinieć, co mogło zakończyć się śmiercią dziecka.
reklama

Ta historia niech będzie przestrogą dla wszystkich rodziców. Niedawno, w jednym z parków linowych na Podkarpaciu, doszło do dramatycznego zdarzenia – lina owinęła się wokół chłopca, który zaczął sinieć, a sytuacja mogła zakończyć się tragicznie.

reklama

"Chłopiec wisiał bezwładnie siny"

Całe zdarzenie zostało szczegółowo opisane na publicznej grupie na Facebooku „Sąsiedzi Rzeszów”.

Drodzy rodzice, wakacje jeszcze trwają. Długo się zastanawiałem czy o tym napisać. Ale jestem ojcem i chcę mieć czyste sumienie. Dzisiaj, na jednym z podkarpackich parków linowych z oddali dał się słyszeć przeraźliwy, desperacki krzyk, wołanie o pomoc "ratujcie moje dziecko"

- czytamy w poście.

"Ratujcie moje dziecko" -  krzyczała matka około 11-letniego chłopca, gdy owinął się liną asekuracyjną tyrolki i karabinkiem na jednym z odcinków trasy.

reklama

 Chłopiec wisiał bezwładnie siny, miał drgawki i piana pojawiła się na ustach. Miał odcięty tlen. Matka krzyczała "mój syn umiera"

- opisuje autor posta.

 

 

Ratunek chłopca

Autor posta wskazuje, że kilku ojców desperacko manewrowało leżącą obok drabiną, próbując pomóc mężczyźnie, który dotarł do chłopca z poziomu trasy. Nie wiadomo, jakim cudem, na ruchomych elementach i bez zabezpieczeń, udało się nieznacznie podciągnąć chłopca. Dzięki temu po chwili powoli otworzył powieki i wrócił do świadomości. Siny i niedotleniony, zaczął powoli reagować i pomagać sam sobie.

reklama

Postawił stopę na drewnianej belce ruchomej przeszkody. Był kontakt

- pisze autor.

Kilka sekund i chłopiec byłby martwy

Jeszcze kilka sekund i nikt nie zdążyłby uratować życia dziecka. Gdyby chłopiec nie odzyskał przytomności, nawet desperacka pomoc przypadkowych osób nie przyniosłaby skutku. Na miejsce zdarzenia przybyły straż pożarna, policja oraz karetka pogotowia, która zabrała dziecko wraz z matką z terenu parku.

Prośba jest taka. Zanim pozwolicie swoim dzieciom skorzystać z jakiejkolwiek atrakcji, upewnijcie się, że w sytuacji krytycznej będzie możliwa natychmiastowa pomoc. Dziecko ratowali przypadkowi ludzie. Powiem więcej, gdyby sytuacja miała miejsce nie na 4, 5 metrach, a znacznie wyżej, w tamtym miejscu nawet straż pożarna nie byłaby w stanie zdążyć na czas

reklama

- apeluje autor posta.

Apel do rodziców

Apelujemy do wszystkich rodziców – wybierajcie tylko sprawdzone i bezpieczne atrakcje dla swoich dzieci. Pamiętajcie, że chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii, której nie da się cofnąć. Dbajmy wspólnie o bezpieczeństwo najmłodszych, by żadna rodzina nie musiała przeżywać tak bolesnej straty.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo