Niespodzianką nie jest podkarpackie zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości. Od wielu lat to właśnie to ugrupowanie zyskuje w naszym regionie największe poparcie. W skali całego kraju PiS zdobył 35,83 proc. głosów, co przełoży się na 194 mandaty poselskie. Koalicja Obywatelska miała poparcie rzędu 30,70 proc. wyborców (157 mandatów), Trzecia Droga zyskała 14,40 proc. (65 mandatów), Lewica 8,61 proc. (26 mandatów), a Konfederacja 7,16 proc. (18 mandatów).
W rzeszowsko-tarnborzeskim okręgu do zdobycia było 15 mandatów poselskich. Większość z nich zagospodarują między sobą przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, którzy w tym regionie zyskali poparcie rzędu 51,60 proc. Sama „jedynka” na liście, czyli minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uzyskał aż 74 592 głosy i oczywiście pewnie znajdzie się w X kadencji Sejmu RP. Dużym uznaniem cieszyła się też wojewoda podkarpacka Ewa Leniart (38 795 głosów), która była „trójką” na liście. „Dwójka”, czyli Krzysztof Sobolewski miał mniejsze poparcie od wyżej wymienionych polityków (18 390 głosów), jednak również dostał się do Sejmu. Więcej głosów uzyskał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który na trzydziestym miejscu na liście zgromadził poparcie rzędu 26 750 wyborców. Ponadto możliwość uzyskania mandatu poselskiego otrzymają: Rafał Weber (31 349 głosów), Jan Warzecha (14 023 głosy), Zbigniew Chmielowiec (18 574 głosy), Fryderyk Kapinos (18 065 głosów), Kazimierz Gołojuch (14 216 głosów).
Wyborczą porażkę poniosło za to dotychczasowych dwóch posłów Prawa i Sprawiedliwości. W tym gronie jest jedenasty na liście Jerzy Paul, który zdobywając 11 679 głosów nie znajdzie się ponownie w Sejmie. Do tej pory Paul był posłem VIII i IX kadencji niższej izby parlamentu w latach 2015-2023. Podobny los spotkał Andrzeja Szlachtę, który będąc na dziewiątym miejscu na liście zyskał uznanie 5271 wyborców, co okazało się wynikiem zdecydowanie zbyt niskim. Przypomnijmy, że Szlachta był posłem od 2005 roku i zasiadał w ławach V, VI, VII, VIII i IX kadencji Sejmu.
Tym samym w porównaniu do wyborów parlamentarnych w 2019 roku, Prawo i Sprawiedliwość straciło w okręgu nr 23 jeden mandat poselski. Dodajmy jednocześnie, że wówczas do Sejmu dostała się wspomniana Ewa Leniart, jednak jej mandat wygasł po ponownym powołaniu na stanowisko wojewody podkarpackiego. Czy tak będzie i tym razem? O tym przekonamy się zapewne w najbliższych tygodniach.
Na Podkarpaciu określanym „bastionem PiS-u” trwała jednak także zacięta walka partii opozycyjnych o każdy głos. Koalicja Obywatelska zyskała w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim poparcie rzędu 17,70 proc., co przełoży się na posiadanie trzech mandatów poselskich. W gronie przyszłych posłów będą dwie osoby, które pełniły tę funkcję już w poprzedniej kadencji Sejmu. „Pewniakiem” KO do Sejmu był Paweł Kowal, który finalnie zdobył 63 534 głosy. Ponownie w parlamencie znajdzie się także Krystyna Skowrońska, której zaufało 14 901 wyborców. Trzeci mandat zdobył szef podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, Zdzisław Gawlik, który na trzydziestym miejscu na liście uzyskał 7054 głosy.
Koalicja Obywatelska w porównaniu do poprzednich wyborów w okręgu nr 23 wywalczyła o jeden mandat poselski więcej, a ponownie zdobyła go wspomniana Krystyna Skowrońska. Drugim posłem KO z tego regionu był Paweł Poncyljusz, który co ciekawe w wyborach 15 października w okręgu warszawskim nie wywalczył miejsca w Sejmie.
Stan posiadania „otworzyli” przedstawiciele Trzeciej Drogi, czyli koalicyjnego komitetu wyborczego Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego, który uzyskał w tym okręgu 12,42 proc. poparcia. W poprzedniej kadencji w Sejmie z okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskiego nie było z tych partii żadnego przedstawiciela. Tym razem zyskanie wyborców uznał szef podkarpackiego PSL-u Adam Dziedzic (nr 1 na liście), który zdobył 24 304 głosy, a także przedstawicielka partii Szymona Hołowni, Elżbieta Burkiewicz (nr 2 na liście), na którą zagłosowało 11 582 wyborców. Wysoki wynik uzyskał także dziesiąty na liście Zbigniew Trębacz (6951 głosów), jednak poparcie Trzeciej Drogi nie było w tym regionie wystarczająco duże, aby i on mógł zasiąść w ławach sejmowych.
Konfederacja wprowadziła do Sejmu tylko jednego przedstawiciela z okręgu nr 23. Okazał się nim lider listy Grzegorz Braun, który zdobył 26 895 głosów. Tym samym skrajnie prawicowy polityk i reżyser powtórzył swój sukces z wyborów w 2019 roku. Konfederacja nie może jednak mówić o sukcesie, ponieważ zdobywając w tym regionie 9,48 proc. poparcia straciła jeden mandat poselski. W poprzedniej kadencji obok Brauna posłem tego ugrupowania był też Stanisław Tyszka. O zawodzie mogą mówić z kolei Tomasz Buczek (11 341 głosów), Michał Połuboczek (6 287 głosów) i Karolina Pikuła (6173 głosy), którzy ze względu na zbyt niskie poparcie dla listy Konfederacji również nie dostali się do Sejmu.
O największej przegranej w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim może jednak mówić z pewnością Lewica. Do tej pory jedynym posłem tej partii z okręgu nr 23 był Wiesław Buż. W wyborach 15 października zdobył on 8844 głosy, jednak to nie wystarczyło, aby pociągnąć wynik całej Lewicy w tym regionie. Wynik rzędu 4,87 proc. sprawił, że z tego okręgu Lewica nie będzie miała swojego przedstawiciela w Sejmie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.