Scenariusz niczym z hollywoodzkiego filmu sensacyjnego rozegrał się w samym centrum Rzeszowa. W nocy z 24 na 25 września 39-letni mężczyzna wspiął się na dach Galerii Rzeszów, a następnie przedostał przez szyb wentylacyjny wprost nad salon jubilerski. Po przedarciu się do środka, z precyzją i zimną krwią zabrał kosztowności warte fortunę.
Poznajcie szczegóły "napadu stulecia"
25 września dyżurny rzeszowskiej policji otrzymał informację o włamaniu do jednego z salonów jubilerskich mieszczących się w galerii handlowej przy al. Piłsudskiego. Jak ustalono, nieznany wówczas sprawca dostał się do środka w sposób iście filmowy – przy pomocy prowizorycznej drabinki linowej, którą umieścił w szybie wentylacyjnym. Po przecięciu sufitu zdołał dostać się do sklepu i wynieść biżuterię wartą kilkaset tysięcy złotych. Następnie, wykorzystując ten sam szyb, w którym pozostawił swoją konstrukcję, zniknął bez śladu.
Skierowani na miejsce przestępstwa funkcjonariusze zabezpieczyli teren zdarzenia. Policyjny technik drobiazgowo zabezpieczał każdy, nawet najmniejszy ślad, który mógłby doprowadzić do ustalenia tożsamości włamywacza. Do pracy przystąpili też kryminalni rzeszowskiej komendy, którzy analizowali zgromadzone informacje. Jedną z nich była informacja jaką otrzymali od funkcjonariuszy z Wydziału Kryminalnego Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV
- informuje KMP w Rzeszowie.
NAGRANIE WIDEO
Ustalenie sprawcy
Policjanci z Rzeszowa podejrzewali, że zatrzymany na początku października na Mazowszu mężczyzna może być tym, którego od tygodni bezskutecznie poszukiwali w związku z głośnym włamaniem do galerii w centrum miasta. W trakcie przeszukania, kryminalni z warszawskiej Woli natrafili na złotą zawieszkę pochodzącą z rabunku. 39-letni mieszkaniec powiatu mieleckiego miał przy sobie również dokument potwierdzający transakcję kupna-sprzedaży 14-karatowego złota o wadze ponad 105 gramów i wartości sięgającej niemal 28,5 tysiąca złotych.
Zapakowane do reklamówek złote łańcuszki, pierścionki i bransoletki policjanci ujawnili w miejscu zamieszkania 39-latka. Część z nich była zakopana w przydomowym ogródku. Inna ukryta była w pomieszczeniu gospodarczym. Ich wartości nie została dokładnie wyceniona, ale pokrzywdzony szacuje, że całość zrabowanego mienia może sięgać nawet miliona złotych
- wyjaśnia rzeszowska policja.
Sprawą włamania zajęli się śledczy z wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, którzy zgromadzili pełen materiał dowodowy i przekazali akta do Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszowa. Tam rozpoczęto formalne śledztwo. W poniedziałek prokurator skierował do Sądu Rejonowego wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec podejrzanego. Sąd podzielił argumentację śledczych i zdecydował o jego trzymiesięcznym areszcie.
Za przestępstwo kradzieży z włamaniem mężczyźnie grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)