Wszystko zaczęło się od fotografii wrzuconej na lokalną grupę. Sytuacja miała miejsce na osiedlu Architektów w Rzeszowie. Samochód marki Mercedes ustawiony dokładnie na linii oddzielającej dwa miejsca parkingowe wywołał w sieci prawdziwą burzę.
W komentarzach zawrzało - jedni oburzeni, drudzy rozbawieni, a część zwyczajnie zmęczona codzienną walką o miejsce pod blokiem.
Właściciel zabrał głos
Do rozmowy włączył się sam właściciel pojazdu. W komentarzach tłumaczył, że zaparkował w ten sposób z obawy przed uszkodzeniem karoserii. Jak podkreślał, w przeszłości jego auto było obijane przez innych kierowców podczas otwierania drzwi, dlatego zdecydował się zostawić większy odstęp.
Jakby ludzie potrafili drzwi otwierać, nie obijając, to by stał prosto
- pisał w komentarzach właściciel samochodu.
Jego zdaniem chodziło o jednorazową sytuację, a w danym czasie na parkingu miało być wystarczająco dużo pustych miejsc.
Słowa właściciela nie uspokoiły jednak odbiorców. Wielu mieszkańców uznało, że takie tłumaczenie nie jest wystarczające, bo miejsca parkingowe na osiedlach są dobrem wspólnym i powinny być wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem. W komentarzach pojawiały się także głosy, że inni kierowcy, nawet dysponujący większymi i droższymi samochodami, potrafią zmieścić się w wyznaczonych liniach.
W komentarzach padło jeszcze kilka gorzkich zdań, a kierowca zaserwował kilka pożyczył awansu „internetowym konfidentom”. Dyskusja momentalnie zamieniła się w pojedynek stylów życia, racji oraz znajomości przepisów.
Jedno jest pewne. W rzeszowskich, osiedlowych realiach parking nie jest tylko betonową przestrzenią. To ring.
Komentarze (0)