Maciej Prokop: W programie wyborczym wspomniał pan o bilecie na komunikację miejską na cały rok za 365 złotych. Możemy poznać szczegóły?
Waldemar Szumny: - Bilet ten skierowany byłby do każdego mieszkańca. Wzorowałem się na Wiedniu, gdzie od wielu lat funkcjonuje bilet 365, z różnicą walutową jedynie. Chciałbym, aby mieszkańcy chętniej korzystali z komunikacji miejskiej jedynie za 1zł dziennie, gdzie można by jeździć, kiedy się chce i ile się chce.
Jak wpłynie to na miasto?
-Przyniesie to same pozytywy. Po pierwsze mieszkańcy będą mniej płacić za komunikację zbiorową, będzie ona tańsza. Da to efekt zmiany z aut prywatnych na komunikację zbiorową. Nasz transport niskoemisyjny i zeroemisyjny będzie bardziej dociążony, a mniej aut prywatnych na ulicach spowoduje jednocześnie, że będą mniejsze korki, mniejsze zanieczyszczenie powietrza, na czym bardzo mi zależy.
W jaki sposób przełoży się to na budżet miasta?
- Analizy w Wiedniu pokazują, że w dosyć szybkim czasie połowa mieszkańców przerzuciła się na transport zbiorowy. Gdybyśmy w Rzeszowie doprowadzili do podobnej skali, a ufam, że jest to możliwe to przy połowie, 100 tyś mieszkańców razy 365, czyli 36,5 miliona wpływa jednocześnie bardzo szybko do budżetu miasta, co daje zastrzyk dużej gotówki. Jak widać dałoby to same korzyści. Komunikacja jest jednym z większych problemów w Rzeszowie i musimy coś z tym szybko zrobić.
Dlaczego mieszkańcy Rzeszowa powinnni zagłosować na Waldemara Szumnego?
- Przemawia za mną wiarygodność, doświadczenie i dobre przygotowanie merytoryczne (liczne studia podyplomowe, w tym menedżerskie i z mediacji). Do tych wyborów idę z drużyną. Chcemy razem, wspólnie w Rzeszowie przywrócić: ratuszowi sprawczość, miastu dynamikę, a mieszkańcom możliwość współrządzenia naszym miastem. Wiem, jak to zrobić, stąd mój program – moja prezydentura jest oparta na 3 filarach. Jest to oferta spójna, całościowa, perspektywiczna, dająca szansę i możliwości mieszkańcom na realizację ich planów, pomysłów i marzeń. Chcę po 5 latach być z tego rozliczany – z tego, co teraz mówię, co obiecuję.
Czy program jest wykonalny w całości?
- Tak, program jest realny i chcę go w 100 procentach zrealizować. Powiem taką ciekawostkę. Byłem niedawno w Starachowicach u prezydenta na rozmowie o pewnych pomysłach. Zadałem mu pytanie: Marek, jak ty to zrobiłeś, że miałeś 84% poparcia, on mówi słuchaj Waldek, to było drugi raz, bo pierwszy raz jak startowałem to wygrałem wybory i zrealizowałem w pierwszej kadencji cały mój plan wyborczy. Ja zamierzam zrealizować całym mój program, żeby później z podniesionym czołem, z otwartą przyłbicą stanąć przed mieszkańcami, żeby mnie rozliczali z mojego programu punkt po punkcie. Dlatego ja nie obiecuję 325 pomysłów, z czego wiele było nierealnych – nie będę wymieniał wszystkich, ale „pompa ciepła w każdym domu”, na przykład. Moje wszystkie propozycje programowe są do zrobienia w ciągu 5 lat. Wiele z nich szybciej oczywiście zrobię i wprowadzę. Jako matematyk muszę się opierać na konkretach.
Czy ponad 25 letnie doświadczenie sprawia, że jest Pan lepiej przygotowany?
- Moje ponaddwudziestopięcioletnie doświadczenie chcę teraz wykorzystać, startując na prezydenta Rzeszowa. Ukończyłem wiele studiów podyplomowych, by być lepiej przygotowanym do pełnienia określonych funkcji. Jestem matematykiem z wykształcenia, więc logiczne myślenie nie jest mi obce. Skończyłem stosowny kurs i zdałem specjalistyczny egzamin do rad nadzorczych spółek skarbu państwa. Byłem powoływany do różnych rad nadzorczych, by nadzorować i kontrolować te spółki. Niejednokrotnie byłem również wiceprzewodniczącym takiej rady. Uzupełniałem swoje wykształcenie również poprzez studia podyplomowe, na przykład na Wydziale Prawa Uniwersytetu Rzeszowskiego, na kierunku Mediacje i negocjacje. Bardzo mi to pomogło. Jestem przygotowany formalnie i prawnie. Posiadam 100% skuteczności w mediacjach, których się podejmuję. Kolejnymi studiami, które są bardzo ważne dla mnie to studia menedżerskie Project Manager, roczne studia na Politechnice Rzeszowskiej, gdzie nauczyłem się procedur podejścia procesowo-projektowego. Ukończyłem jeszcze studia na Wydziale Zarządzania Politechniki Rzeszowskiej, na kierunku Zarządzanie finansami i controlling menedżerski. Wiedza, kompetencje i doświadczenie przemawiają za mną, co zamierzam wykorzystać w zarządzaniu Rzeszowem
Co w sprawie stypendiów dla wybitnych studentów?
- Jako wieloletni nauczyciel akademicki już dawno o tym rozmawiałem z poprzednim prezydentem. Nie do końca chciał to wprowadzać, mówiłem o tym panu ś.p. Tadeuszowi Ferencowi w jakich miastach to działa. Cały czas podkreślam, że Rzeszów to miasto młodych ludzi, chcemy, żeby tu zostawali, żeby tu studiowali. Mamy świetne uczelnie, dobre kierunki kształcenia, jeżeli chcemy przyciągać innych to wprowadźmy stypendia miejskie dla studentów.
Czy dla doktorantów coś Pan przewiduję?
- W wielu miastach na przykład w Lublinie są stypendia doktoranckie. Uważam, że jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, ułatwiające uzyskiwanie doktoratów. Miasto za to płaci w formie stypendiów. Poza tym te doktoraty również możemy doceniać nagrodami z budżetu miasta. Jeżeli prace doktorskie będą przydatne, usprawniające życie w mieście, usprawniające firmy i przedsiębiorstwa, możemy wtedy dodatkowo doceniać takie osiągnięcia młodych ludzi różnymi nagrodami pieniężnymi.
Stawia Pan na młodych?
- Konstruując listy do Rady Miasta postawiłem na młodych. Większość osób jest przed pięćdziesiątką, średnia wieku to czterdzieści kilka lat. W niektórych okręgach średni wiek moich kandydatów to trzydzieści kilka lat. Na listach mamy studentkę architektury, która ma 23 lata czy mechanika samochodowego, który ma 22 lata. Mógłbym dalej tak wymieniać.
W jaki sposób miałyby się odbywać korepetycje udzielane przez studentów dla uczniów?
- Moja oferta „Koleżeńskie Korepetycje” daje dwie korzyści. Pierwsza z nich to darmowe, dodatkowe lekcje dla maturzystów, udzielane przez studentów rzeszowskich uczelni, co wiąże się z drugą korzyścią. Jeżeli będą dodatkowe lekcje przed maturą z polskiego, matematyki i tak dalej, to później taki maturzysta może się zainteresować daną uczelnią rzeszowską i rozpocząć studia. Student zarobi dodatkowo pieniądze udzielając lekcji, a maturzysta skorzysta, bo ma za darmo lekcję. Szczególnie zależy mi na matematyce. Takie zajęcia będę prowadził osobiście, chociaż zapewne nie zawsze dam radę czasowo; pomogą mi koleżanki i koledzy matematycy zastępując mnie niekiedy. Będę chciał zrealizować cały program od pierwszej klasy do matury.
W czym pomocny będzie HUB Rzeszów?
- Zależy mi, aby stworzyć nowe miejsca pracy, nie za jakiekolwiek pieniądze, tylko za godziwe wynagrodzenie. Rzeszów ma swoje 5 minut. Musimy wykorzystać tę szansę. Ma świetne położenie, blisko lotnisko, autostrada, ekspresówka S19, Podkarpacka Kolej Aglomeracyjna, posiadamy niezbędną infrastrukturę. Położenie, sytuacja geopolityczna, usytuowanie nas na mapie Europy sprawiają, że szansa jest niesamowita. Jeżeli postawimy na rozwój przedsiębiorczości, na wspieranie studentów naszych uczelni, by mogli być później zatrudnieni w lokalnych przedsiębiorstwach czy w instytucjach około biznesowych, to nadamy dynamiki rozwojowi Rzeszowa.
Czyli budowa HUB Rzeszów wiążę się także z promocją gospodarczą regionu?
- Musi tu być podjęta szeroka promocja gospodarcza wraz ze współpracą z samorządem województwa oraz administracją centralną. Jest to konieczne. Będę współpracował z wojewodą, w ministerstwach mam kontakty. Przez te lata mojej pracy w samorządzie jeżdżąc i wspierając wiele pomysłów dla miasta, utworzyłem sobie kontakty. Jeśli mówię o ściągnięciu dużego biznesu do Rzeszowa, to po to, żeby powstały tu nowoczesne, wysokopłatne miejsca pracy. Rzeszów nie może kojarzyć się z płacą na wysokości minimalnej krajowej!
Które pomysły obecnego prezydenta chce pan kontynuować, a które odrzucić?
- Moje niektóre pomysły były zawarte w programie wyborczym 3 lata temu u Konrada Fijołka. Złożył on chyba 325 obietnic. Miał pomysł na Młodzieżowy Budżet Obywatelski, Zielony Budżet Obywatelski i przez 3 lata nic nie zrobił w tych tematach. Co więcej, gdy ja przygotowałem projekt uchwały nie pamiętając, czy nie wiedząc, że on to kiedyś opowiadał, to na sesji jego radni, jego klubu nie poparli tego rozwiązania. Niektóre pomysły, o których on opowiadał ja zrealizuję.
Na przykład, aby młodzież aktywnie uczestniczyła w rządzeniu?
- Ważne jest to, aby młodzież szkół średnich miała wpływ na współzarządzanie miasta, aby uczestniczyła i partycypowała w tym zarządzaniu. Konrad to kiedyś obiecał i nic w tym kierunku nie zrobił. Zrobię to od razu, od nowego roku 2025, gdzie wprowadzę Młodzieżowy Budżet Obywatelski i Zielony Budżet Obywatelski oraz kilka innych propozycji obecnego prezydenta, które kiedyś obiecał, a ich nie zrobił. Wiele było na wyrost albo nie wiadomo skąd się wzięły. Na pewno będę kontynuował budowę Wisłokostrady i strefy dróg na północy miasta doprowadzających komunikację sprawnie do strefy gospodarczej przy Dworzysku. Muszę też powiedzieć uczciwie, że środki na te zadania zostały przeznaczone przez poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy. Sam osobiście zabiegałem o to, byłem kilka razy w Warszawie w tej sprawie, w ministerstwie, na przykład w sprawie Wisłokostrady, rozmawiałem, aby stworzyć montaż finansowy i to się powiodło. Prezydent zaczął to robić, a ja to dokończę, chodzi o to, żeby stworzyć udrożnienie od alei Rejtana, aż do ul. Ciepłowniczej, taki bajpas. Kosztowne zadanie, bo prawie 200 milionów złotych, ale połowa, prawie 100 mln została przydzielona dzięki decyzjom rządu Zjednoczonej Prawicy. Najpierw z Polskiego Ładu 65 milionów, a jeszcze później z bieżących wydatków w Ministerstwie Infrastruktury kolejne 30 milionów. Minister Rafał Weber sam osobiście był przy wbiciu pierwszej łopaty. Jeśli mówimy o północy, o ringu Rzeszowa jest to największa w historii Rzeszowa dotacja w wysokości 250 milionów. Decyzja ta była dzięki działaniom poprzedniego rządu, gdzie ja również osobiście byłem bardzo mocno zaangażowany, rozmawiałem z wieloma ministrami i posłami. Miasto dostało te środki, a więc trzeba to kontynuować.
Jak Pan zapatruję się na tereny zielone przy Wisłoku?
- Powinniśmy tak zagospodarować przestrzeń nadrzeczną, aby był to nasz pokazywany atut, to znaczy odpowiednie promenady, aby tętniło tam życie. Moim marzeniem jest Centralny Park naprzeciw Bulwarów, między zaporą a Mostem Zamkowym, byłoby to centrum nowego parku. Długość całego parku liczyłaby 7km od Lisiej Góry (naprzeciw, po drugiej stronie rzeki), aż po Kopiec Konfederatów Barskich. Byłoby to miejsce spacerowe, rekreacyjne, a serce to Park Centralny, gdzie odpoczywają mieszkańcy, mamy z dziećmi z wózkami, seniorzy. Byłem w tej sprawie u ministra Waldemara Budy i jest możliwość aplikacji do Programu Unijnego FEnIKS, jest to następca programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, gdzie miasto jako wkład własny może zapewnić środki wejściowe na początku. Kiedy rozmawiałem w ministerstwie, mówiliśmy tu o kwotach na ponad 100 milionów. Być może dzisiaj trzeba pomyśleć o szerszej i większej koncepcji stworzenia pięknego parku nad Wisłokiem.
Jaki ma pan stosunek do zabudowy miejskiej?
- Trzeba opanować chaos urbanistyczny, który mamy w Rzeszowie. Niestety przez ostatnie 3 lata niewiele się tu poprawiło, dlatego jedną z pierwszych moich decyzji, kiedy obejmę funkcję prezydenta, będzie przegląd i weryfikacja wszystkich WZ-ek [decyzji o warunkach zabudowy, przyp. red.] czyli decyzji o warunkach zabudowy wydanych w ostatnich 10 latach. Być może są wśród nich również takie, które spowodują zaistnienie niekorzystnej zabudowy dla mieszkańców. Dlatego trzeba to zweryfikować, bo nikt do tej pory tych setek decyzji nie weryfikował. Jestem za budownictwem, ale nie może być chaosu. Jeżeli nie podejdziemy z głową do tego tematu, to nie opanujemy chaosu urbanistycznego i nie wprowadzimy ładu przestrzennego w Rzeszowie.
Czy po objęciu funkcji prezydenta, zamierza pan wybrać na swoich współpracowników posłów lub działaczy PiS?
- Jestem kandydatem Zjednoczonej Prawicy, ponieważ poglądy mam prawicowe, ale do zarządzania skomplikowanym organizmem miejskim, z budżetem ponad 2 miliardowym zamierzam dobrać sobie bezpartyjnych specjalistów, każdy w swoim obszarze. Dlaczego tak chcę zrobić? Nie wyobrażam sobie, aby moi zastępcy dostawali polityczne polecenia z Warszawy. My mamy służyć tu na miejscu, służyć mieszkańcom. To jest rola służebna władzy lokalnej. Wybory są lokalne. Dzisiaj ja kandyduję i moja drużyna do rady miasta w wyborach lokalnych, samorządowych, gminnych. Uważam, że powinniśmy się skupiać na naszej małej ojczyźnie. Mój główny konkurent już zapowiadał i wygłaszał na konferencjach, że będzie miał zastępców jednej partii politycznej, drugiego z innej partii politycznej. Jego prawo i może sobie tak dobierać zastępców. Ja zupełnie inaczej podchodzę do tych wyborów. Co więcej pierwsze nazwisko ogłoszę jeszcze przed wyborami, czyli przed 7 kwietnia. Zapowiem kto to będzie i dlaczego go wybrałem.
Wspomina Pan o 3 filarach planu wyborczego? Jakie są te filary?
- Trzy filary są podstawą mojego planu wyborczego. Program zawiera oczekiwania i potrzeby rzeszowian. Chcę, aby mieszkańcy odczuli poprawę życia codziennego w Rzeszowie, że będzie taniej, wygodniej i bezpieczniej. Nie wszystko regulują dyrektywy unijne i ustawy sejmowe. Również zarządzenia prezydenta i uchwały Rady Miasta mogą pomagać mieszkańcom poprzez to, jak wprowadzamy lokalne przepisy. To jest ta Jakość Życia. Drugi filar, Partnerski Dialog wynika z mojego doświadczenia mediatora. Uważam, że ostatnie 3 lata doprowadziły i pokazały różne zaognione konflikty. Tereny zielone, plan gospodarowania dla Rzeszowa, historyczna liczba protestów 3800 – można było zrobić to lepiej, w prawdziwych konsultacjach z rzeszowianami.
Czemu powstały te konflikty?
- Zabrakło dialogu, zabrakło rozmów z mieszkańcami. Inny przykład, gdzie zabrakło dialogu, to wiadukt przy Wyspiańskiego i Hoffmanowej. Mieszkańcy byli niedawno na sesji, gdzie wydaliśmy decyzję, aby przeznaczyć znaczne środki finansowe na opracowanie koncepcji alternatywnej, gdzie zamiast wiaduktu, będzie może tunel – dlaczego wcześniej tego nie przeanalizowano, dlaczego bez właściwej rozmowy z ludźmi? Zabrakło analizy i rozmowy z mieszkańcami. Jestem zwolennikiem rozmawiania i nie będę podejmował żadnej dużej decyzji bez konsultowania tego. Potrzebna jest również sprawczość i tempo podejmowania tych decyzji. Poza tym ograniczę podróże zagraniczne. Uważam, że są potrzebne wyjazdy, ale nie w takiej skali. Ja nie chcę słuchać komentarzy, że przedostatni prezydent, jak jechał do Szanghaju to stamtąd przywiózł pomysł na okrągłą kładkę, a mieszkańcy mówią, że co przywiózł obecny włodarz z wyjazdu – chyba opaleniznę. Tak mówią ludzie. W związku z tym ograniczę wyjazdy o połowę, dzięki czemu będę więcej czasu w Rzeszowie. Dlatego wprowadzę sobotnie dyżury prezydenta w ratuszu, aby mieszkańcy mieli łatwy i częsty dostęp do władzy. Trzeci filar to Potencjał Pokoleń i Środowisk. Rozumiem to w ten sposób, żeby wykorzystać energię i ogromny potencjał różnych grup społecznych, od młodzieży aż do seniorów. Dlatego mam propozycję dla wszystkich grup wiekowych i środowiskowych. Dla rzeszowian zainteresowanych obszarem kultury chcę wprowadzić program „Kultura +”, gdzie zwiększę znacząco wsparcie dla lokalnych artystów i twórców. Ogromny potencjał w Rzeszowie ma środowisko sportowe, spora część mieszkańców lubi aktywność fizyczną. Uważają, że powinno być więcej zajęć sportowych dla dzieci. Dlatego mam program „Rzeszów Miastem Sportu Dzieci i Młodzieży”, gdzie te elementy przekładam na konkretne rozwiązania.
Co sprawiło, że zainteresował się Pan polityką?
- Moja działalność społeczna sięga lat 90. ubiegłego wieku. Uczelniana organizacja związkowa z Politechniki Rzeszowskiej czyli „Solidarność”, związek zawodowy chcieli mnie wystawić w wyborach samorządowych do Rady Miasta Rzeszowa. Wystartowałem jako kandydat ze związku zawodowego, zostałem radnym. Mieszkańcy mnie wybrali na terenie, gdzie wtedy mieszkałem, to jest na osiedlu Dąbrowskiego, w pobliżu miasteczka Politechniki.
Dalej Pan startuje z tego regionu?
- Do dzisiaj przez 6 kadencji, mimo, że mieszkam już od wielu lat gdzie indziej, to startuję z tego terenu. Jestem wierny swojemu elektoratowi, swoim wyborcom, o nich się szczególnie troszczę, mają ze mną kontakt bezpośredni. Za każdym razem, gdy 6 razy startowałem do Rady Miasta, to każdy następny wynik był coraz lepszy. W związku z czym widzę, że moja działalność jest dobrze odbierana przez mieszkańców i wybierają mnie do tej pory. Wracając do pytania, gdy zostałem radnym zaangażowałem się w sprawy, które były tematami miejskimi oraz miały coś wspólnego ze sprawami płacowymi w mieście i instytucjach miastu podległych, czy kwestie warunków pracy. Nie wchodziłem wtedy do żadnej partii. W tamtym czasie były różne partie na scenie politycznej, pod koniec lat 90. było duże rozdrobnienie partyjne.
Co było dalej?
- Dochodzimy do początku roku 2001, gdy ówczesny minister sprawiedliwości profesor Lech Kaczyński zaczął organizować struktury ruchu i komitety Prawa i Sprawiedliwości. Idee, które były wtedy prezentowane bardzo mnie ujęły: czystość, transparentność życia publicznego, przejrzystość procedur przetargowych. Wszelkie sprawy związane z tym, co legło u podstaw utworzenia partii Prawo i Sprawiedliwość spowodowały, że zapisałem się do tej partii, w której jestem już ponad 23 lata. Nigdy nie zmieniałem partii. Byłem jedynym radnym, który był w tej partii. Nie mogłem sam ze sobą utworzyć klubu radnych, ale za rok, czyli w 2002 roku były wybory samorządowe. Wystawiliśmy nasze listy w 4 okręgach wyborczych. Miasto Rzeszów do dzisiaj jest podzielone na 4 okręgi wyborcze. Z naszej listy, z każdego okręgu weszło po jednym kandydacie. Było nas już zatem czterech i we 4 utworzyliśmy klub radnych, z nazwą polityczną Prawo i Sprawiedliwość, która po raz pierwszy zaistniała w Radzie Miasta. Później konsekwentnie poszerzaliśmy klub o kolejne osoby. Takie były moje początki zainteresowania polityką.
Rozmawiał Maciej Prokop
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.