Protest polskich rolników ma podkreślić konieczność szybkich rozwiązań dotyczących importu ukraińskiego zboża do polski, które ilość ma ich zdaniem wpływać na zdecydowany spadek opłacalności produkcji w naszym kraju. W związku z tym rolnicy blokują przejście graniczne w Medyce w województwie podkarpackim (pow. przemyski), czego konsekwencją jest wielokilometrowa kolejka tirów.
Przez granicę przepuszczane są jednak pojazdy z pomocą humanitarną dla ogarniętej wojną i rosyjską agresją militarną Ukrainy. Jednym z takich transportów miały być dwa tiry, które były „pilotowane” przez siostrę zakonną, która jechała przed nimi samochodem osobowym. Protestujący nie byli jednak w pełni przekonani w kwestii intencji przewoźników, mimo że zakonnica zapewniała, iż w pojazdach znajduje się pomoc humanitarna. Rolnicy odsłonili plandekę osłaniającą naczepę jednego z samochodów ciężarowych. Jak poinformował portal Dziennik.pl, poza upchanymi paczkami z darami dla potrzebujących, większość miejsca na naczepie zajmowały części samochodowe, które miały zostać wwiezione na terytorium Ukrainy.
Według informacji docierających od protestujących rolników, zakonnica tłumaczyła się później, że nie miała świadomości o pełnej zawartości transportu. Następnie odjechała z Medyki. Jak wyglądało całe zajście? Zobaczcie na poniższym wideo (zawiera wulgaryzmy).
Oświadczenie w sprawie kuriozalnego transportu wydał już Caritas Archidiecezji Krakowskiej, który zaprzeczył pojawiającym się w mediach informacjom. Tłumaczenie w tej sprawie jest dość osobliwe.
Transport zatrzymany w Medyce przez protestujących rolników organizował Caritas Greckokatolickiej Eparchii Samborsko-Drohobyckiej za pośrednictwem przewoźnika, który bezpłatnie jej pomagał, gdy miał niedoładowane samochody. Siostra ze zdjęć, które pojawiły się w internecie, nie jest pracownikiem Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Zgodnie z przesłanymi do nas kopiami CMR pozostałej części transportu, TIRy oprócz pomocy dla Caritas Drohobycz wiozły ponad tysiąc pustych plastikowych pojemników i metalowe palety
- czytamy.
Na naczepie, na której większość zawartości była przeznaczona najprawdopodobniej na ukraiński rynek, jedynie niewielką przestrzeń wypełniały dary dla potrzebujących. Wśród protestujących publikujących materiały także w internecie, nie brakuje opinii że była to próba ominięcia blokady pod fasadą działań humanitarnych. Takie opinie kontruje Caritas Archidiecezji Krakowskiej.
Trudno zrozumieć, dlaczego protestujący uznali tę sytuację za oszustwo – napisał nam o. Igor Kozankiewicz z Drohobycza, organizujący pomoc. – Sytuacja u nas jest jeszcze gorsza niż rok temu. Coraz ciężej jest zebrać i przywieźć jakąkolwiek pomoc. Jesteśmy na granicy życia i śmierci. Krakowska Caritas od początku wojny pomaga zarówno poszkodowanym na terenie Ukrainy, jak i uchodźcom w Polsce. Wielokrotnie przekazywała pomoc dla mieszkańców Drohobycza i okolic. Caritas Archidiecezji Krakowskiej dokłada wszelkich starań, by świadczona pomoc była adekwatna, skuteczna, przekazywana w sposób transparentny i zgodny z prawem. Dlatego boli nas rozpowszechnianie nieuzasadnionych i niesprawdzonych informacji
- głosi dalsza treść oświadczenia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.