Bartosz Leja: Skąd pomysł na zajęcie się w mediach społecznościowych ocenianiem rzeszowskiej gastronomii?
Maciej Pałac: Będąc w Świnoujściu zainspirowałem się tamtejszą grupą o podobnym profilu. Tam funkcjonowało to tak, że twórcy wrzucali właściwie jedynie menu lokali. Ja otworzyłem profil „Co zjeść w Rzeszowie” żeby nie tylko pisać o rzeszowskiej gastronomii, ale też jej pomagać, aby dotarła do większego grona odbiorców. Pewne portale internetowe, które świadczą usługi pośredniczące, biorą bardzo wysoki procent od restauracji, więc nasza grupa na Facebooku ma też zrzeszyć lokale, które mogą udostępniać swoje menu bezpłatnie. Każdy użytkownik może też tam wejść i zobaczyć co aktualnie można zjeść, jakie są zestawy dnia, promocje i wydarzenia związane z gastronomią.
Od razu nasuwa się pytanie: co faktycznie zjeść w Rzeszowie?
Jeśli chodzi o mnie, nie jestem zbytnio wybredny. Jakbym miał jednak na coś postawić, to dla mnie najlepszego burgera dostaniemy w Irish Pub, jeśli chodzi o żeberka to Crazy Pig, a najlepszy deser to tiramisu w Sapori di Napoli. Jeśli chodzi o pizzę to według mnie czołówka to Sempre Verde czy Sempre Bianco. Ciekawa jest też restauracja Under Seoul, w której dostaniemy koreańskie jedzenie. To także po prostu fajne miejsce, które ma ciekawy wystrój. Lubię też od czasu do czasu zjeść w Osterii Bellanuna i burgerowni Fletcher House. Jeśli chodzi o pizzę nie typowo włoską, to rzeszowską klasyką jest długo funkcjonująca pizzeria Dexter. Myśląc o „domowych” zestawach obiadowych, mamy też dużo dobrych lokali. Jest na przykład Kuchnia za Przystankiem, gdzie ostatnio było przepysznie. W barach Rabarbar i Klimat na Hetmańskiej też można dobrze zjeść. Jeśli chodzi o meksykańską kuchnię, polecam Buenos Dias.
Czy Pana zdaniem rzeszowski rynek gastronomiczny jest już przesycony, czy może w naszym mieście wciąż można zaoferować coś nowego?
Mamy w czym wybierać, aczkolwiek jest jeszcze dużo miejsca na nową kuchnię. Jeśli chodzi o szefów kuchni czy kucharzy, to Rzeszów naprawdę stoi mocno. Jest choćby Kamil Tłuczek, który jest szefem kuchni w Starym Browarze, mamy też Przemysława Żurka oraz Macieja Kurcza, którzy są szefami kuchni w Okovicie. Wizytówką Rzeszowa jest też według mnie Zest. Z nowości, niedługo w Rzeszowie powstanie restauracja peruwiańska i według mnie brakuje jeszcze niektórych kuchni, które mogłyby się pokazać. Niedawno otworzyła się też pierwsza restauracja turecka w Rzeszowie, czyli Yaprak. Powoli się otwieramy, ale mentalność mieszkańców może nie jest jeszcze na wszystko gotowa, bo jak się mówi, jesteśmy „stolicą kebabów”, a poza nimi je się „tylko” pizzę.
W internecie przewija się właśnie hasło brzmiące: "Rzeszów polską stolicą kebaba". Jakiś czas temu w mieście był znany youtuber Książulo, według którego rzeszowskie kebaby zdecydowanie nie zachwyciły. Jaka jest Pana opinia?
Książulo wraz z Wojkiem powiedzieli prawdę. My w Rzeszowie dobrego kebaba jeszcze nie jedliśmy. Ludzie zachwycają się przeciętnością, albo byle czym. Komuś może smakować „kula mocy”, ale nie oszukujmy się, jesteśmy „stolicą słabego kebaba”. Do momentu, w którym nie pojawił się Yaprak, to dobrze można było zjeść w Pomarańczowej Budce, która jednak w ostatnim czasie zaniżyła loty. Wyróżniają się jeszcze Habibi oraz Marwel. Teraz wszystkich „kosi” Yaprak i to nie tylko moje zdanie. Oni robią wszystko od podstaw, nie zamawiają z firmy zewnętrznej. Niestety niektórzy ludzie w Polce nie znają prawdziwego znaczenia określenia „kraftowe mięso”, którym na wyrost posługuje się wiele lokali.
Skoro nie kebaby, to jeśli chciałoby się opowiedzieć o gastronomii w Rzeszowie komuś spoza tego miasta - to z jakiej kuchni słynie stolica Podkarpacia?
Podkarpacie słynie z proziaków, więc w tym przypadku trzeba byłoby odwiedzić Prozę. To nasze „flagowe” jedzenie. Nie zapominajmy też o legendarnych zapiekankach. Kiedyś najlepszy był bar STS, który jednak ostatnio serwował faktycznie dobre zapiekanki około 20 lat temu. Jeśli chodzi o Hot Bar i Snack Bar, czyli też dwie legendarne miejscówki z lat 80., nadal można tam zjeść kultowe zapiekanki.
Czy w trakcie Pana kulinarnych testów zdarzyły się posiłki, których zdecydowanie by Pan odradził?
Oczywiście. Trzeba jednak powiedzieć, że jedząc schabowego w tanim barze mlecznym, nie możemy się spodziewać takiego smaku jak w dobrej restauracji. W barze mlecznym będzie tańsze mięso, bułka i inne składniki. Jeden kucharz usmaży na najtańszym oleju, drugi na smalcu. Ludzie, którzy nie są zamożni, mogą jednak dzięki takim barom zjeść na mieście. Staram się jednak nie krytykować zbytnio, ale po prostu pokazywać różne miejsca i dać możliwość oceny i wyboru moim widzom. Nie jestem wybredny, ale zdarzyło się, że poszedłem do pizzerii i tam kompletnie nic nie zagrało… Kiedyś jednak skrytykowałem jedną z restauracji, przyszedł ktoś i stwierdził, że jestem nierzetelny, bo on tam chodzi, je i jemu smakuje. Mój koncept jest taki, żeby pokazywać jedzenie i zapytać też ludzi czy im to smakowało. Niektórzy twierdzą, że chodzę tam gdzie mi płacą, a prawie zawsze pokazuję rachunek potwierdzający, że sam sobie to jedzenie kupiłem. Zdarzyło się oczywiście, że z Tomaszem Friedlanderem dostaliśmy propozycję, aby nie płacić, ale wolę zapłacić i mieć czyste sumienie. Jeśli materiały powstają na zasadzie współpracy, zawsze to zaznaczam.
Jakie są największe "grzechy" w rzeszowskich restauracjach?
To już nie są te czasy, w których można zaserwować byle jak, bo i tak każdym przyjdzie i zje. Teraz klient jest bardziej wymagający, więc ostały się lokale, które potrafiły się dostosować marketingowo i jakościowo. Jeśli ktoś ma słaby produkt, nie utrzyma się na rynku w dzisiejszych czasach. Przy cenach prądu, czynszu, najmu, podatków, musisz mieć co najmniej średni produkt, bo inaczej nie będziesz miał klientów. Największym grzechem gastronomii jest brak wykwalifikowanej kadry. Po pandemii wiele osób się przebranżowiło i osoby które mają doświadczenie i potrafią myśleć, odeszły do innych zawodów. Gastronomia do dziś się z tym boryka. Kucharzy po zawodzie, czy osób ze smykałką nie ma już dużo. Wielu restauratorów pisze do mnie, że szukają kucharzy. Aktualnie w Rzeszowie poszukiwanych jest ich kilkadziesiąt. Przez taką a nie inną kadrę, czasami dania nie są takie, jakie powinny być. Coś się przypali, ktoś czegoś za dużo doda… Wystarczy popatrzeć na rynek i poczytać opinie co się dzieje. Jakość i poziom niektórych usług jest żenująca. Każdy może mieć gorszy dzień, ale ja dopiero kiedy kilka razy się zrażę, przestaję zamawiać jedzenie z danego miejsca. Przykładem jest już niedziałająca kebabownia pod jedną z galerii. Niestety się zamknęli, a wcześniej „wygrali” u mnie ankietę na grupie na najgorszy kebab w mieście.
Czy w okolicach Rzeszowa są restauracje warte polecenia?
Jeśli miałbym wymienić swoje najlepsze lokale, to tuż za granicą Rzeszowa jest Kolorado, gdzie dodatkowo można fajnie spędzić czas z dziećmi. Ponadto w Karczmie Pod Strzechą mają niesamowitą golonkę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.