Godzina 15.00. Większość rzeszowian właśnie skończyła pracę. Wsiadają do swoich aut i chcą wrócić do domu. Spora część z nich zmuszona jest przejechać przez plac Śreniawitów, który o tej godzinie jest całkowicie zablokowany.
Nieważne od której strony wjeżdżam. Korki są wszędzie. Od Lisa Kuli, Dąbrowskiego, to nie jest istotne. Samochody po prostu nawzajem się blokują, powodując przy tym paraliż komunikacyjny
- wyjaśnia nam pan Jan.
Do placu Śreniawitów prowadzi aleja Lisa – Kuli, ulica Dąbrowskiego, Hetmańska, Kilara i Szopena. W godzinach zwiększonego ruchu, wszystkie te trasy są zablokowane przez pojazdy.
Częstym powodem korku na tym odcinku jest sygnalizacja świetlna, która mam wrażenie nie jest w żaden sposób ze sobą skalibrowana
- tłumaczy pan Mariusz.
Niektórzy kierowcy, aby dostać się na plac Śreniawitów, rezygnują z przejazdu przez Lisa – Kuli, a wybierają przejazd boczną ulicą Kraszewskiego. Tam niestety, rzeszowianie mają problem z włączeniem się na główną ulicą, przez co muszą cierpliwie czekać na czerwone światło, aby wstrzymało ruch na głównej arterii.
Dobry skrót przez Kraszewskiego, ale co z tego, jak niekiedy na pół ulicy stoją auta i jest korek. No jednym słowem porażka
- informuje nas pan Maciej.
Sytuacja na placu Śreniawitów stała się codziennym problemem. Brak płynności ruchu nie tylko wydłuża czas podróży, ale także powoduje frustrację wśród mieszkańców. Pytanie, jak długo Rzeszów będzie zmagać się z tym korkującym się od lat węzłem komunikacyjnym, pozostaje otwarte.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.