Czarny dym wciąż osiada na ścianach klatek schodowych, w powietrzu unosi się zapach spalenizny, a porozrzucane rzeczy przypominają o dramatycznych chwilach. To nie filmowy kadr, lecz rzeczywistość, jaką zastaliśmy dzień po pożarze, który odebrał mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa. Sceny, które rozegrały się w tym budynku, na długo zapiszą się w naszej pamięci.
Uwięzieni mieszkańcy
Pożar wybuchł 18 czerwca, około godziny 20.30. Ogień pojawił się w mieszkaniu na czwartym piętrze bloku przy ulicy Popiełuszki 12 w Rzeszowie. W krótkim czasie gęsty, czarny dym wypełnił klatkę schodową, odcinając mieszkańcom drogę ucieczki. Z relacji strażaków wynika, że z okien wyższych pięter – między innymi ósmego i dziewiątego – dochodziły dramatyczne wołania o pomoc.
Obraz strasznej tragedii
Dzień po tragicznym pożarze, który wybuchł 18 czerwca, wróciliśmy na miejsce zdarzenia. Już przy wejściu do klatki numer 3 widać wyraźne ślady dramatu – od czwartego piętra w górę ściany pokrywa szeroka, czarna smuga sadzy. Okno mieszkania, w którym doszło do pożaru, zostało doszczętnie wybite.
Warto zaznaczyć, że lokal był mieszkaniem dwustronnym, co sprawia, że z drugiej strony budynku widok jest równie porażający – nadpalone fragmenty elewacji i ślady ognia w oknach. Na trawniku przed blokiem wciąż leżą rzeczy osobiste mieszkańców, wyrzucone w pośpiechu. Całą okolicę przenika intensywny zapach spalenizny, który przypomina o grozie minionego wieczoru.
Komentarze (0)