W ostatnich latach na tereny miejskie coraz częściej zapuszczają się dzikie zwierzęta. Często powodują one obawę mieszkańców, którzy boją się ataku z ich strony. Co prawda zarówno dziki i lisy bywają płochliwe i zazwyczaj nie atakują bez powodu, jednak kiedy poczują się zagrożone, możemy się spodziewać ich agresywnego zachowania. Ponadto dzikie zwierzęta powodują zagrożenie w ruchu drogowym. Zdarzały się już sytuacje, w których kierowcy potrącali nawet dziki. Do takiego zdarzenia doszło choćby w listopadzie ubiegłego roku na ulicy Lubelskiej w Rzeszowie.
Okazuje się, że ostatnio w mieście coraz częściej goszczą także bobry. Post ze zdjęciem jednego z tych zwierząt pojawił się ostatnio na Facebooku.
Uwaga kierowcy, prosimy o zdjęcie nogi z gazu. Na ul. Sikorskiego i Łukasiewicza chodzą dwa bobry
- poinformował jeden z użytkowników Grupy Rzeszów dla Zwierząt. Kolejni internauci przekazywali, że zwierzęta te były widziane także w okolicach ul. Sasanki. O sprawie została poinformowana rzeszowska straż miejska, jednak wszystko wskazuje na to, że zwierzęta samodzielnie opuściły wcześniej ten teren. Dodajmy, że przedstawiciel tego samego gatunku był widziany w centrum Rzeszowa także w kwietniu.
Czy rzeszowianie powinni się obawiać wizyt bobrów na terenach zamieszkałych? Zgodnie z informacją podaną przez portal naszbobr.pl, zwierzęta te mogą zaatakować człowieka jedynie w sytuacji, w której poczują się zagrożone. Tym samym widząc je na terenach miejskich powinniśmy zachować odpowiedni dystans i powiadomić służby.
Bobry nie są agresywnymi zwierzętami i unikają kontaktu z ludźmi. Dlatego gdy spotkasz bobra, ciesz się jego widokiem z odległości, która nie będzie go niepokoić. Nigdy nie odnotowano i nie potwierdzono ataku bobra na człowieka bez przyczyny. Każdy taki przypadek, to była obrona
- czytamy.
Warto jednak zaznaczyć, że bobry również mogą być nosicielami wścieklizny, czyli groźnej wirusowej choroby zakaźnej. Wówczas zwierzęta te mogą być agresywne podczas kontaktu z ludźmi, nawet kiedy nie zostałyby zaczepione lub zaatakowane.
Wścieklizna to wirusowa choroba zakaźna, która może dotyczyć różnych ssaków, w tym bobrów. Bobry jednak żyją w małych skupiskach i żywią się roślinami, co automatycznie daje im znikome możliwości zarażenia się i rozprzestrzeniania tej choroby. Było kilka przypadków na świecie potwierdzonego nosicielstwa wirusa wścieklizny u bobrów, jednak wynikać ono może z faktu, że bóbr został pogryziony przez np. psa lub lisa, który taką chorobę miał.
- dodają eksperci z portalu naszbobr.pl.
Nie brakuje także opinii, że obecność bobrów na terenach miejskich może powodować ryzyko podtopień i powodzi. Jest to związane z budową żeremi, a także kopaniem przez nich nor przy brzegach nurtów wodnych. Co za tym idzie, istnieje ryzyko, że w związku z działalnością tych zwierząt wody rzek mogą w niekontrolowany sposób występować z koryt.
Takim sytuacjom można i należy zapobiegać, poprzez regularną kontrolę wałów przez zarządcę, a także po uzupełnieniu ewentualnych ubytków gruntu, wyłożenie i wkopanie siatek, które uniemożliwiają bobrom rozkopywanie gruntu. Bobry oczywiście kopią swoje nory w brzegach, ale wejścia muszą być zatopione pod wodą, Nie będą więc kopać nor w wałach przeciwpowodziowych prawidłowo wybudowanych, a te powinny być odstawione od rzek, aby dać im jeszcze możliwość rozlewania się
- przekazują specjaliści.
Dodajmy, że coraz częstsza obecność dzikich zwierząt na terenach miejskich jest związana w dużej mierze z rozbudową miejskich aglomeracji i uszczuplaniem naturalnego środowiska rodzimej fauny. Zwierzęta nie mając już tak dużych jak wcześniej terenów, w których mogą pozyskiwać pożywienie, przełamują obawę przed człowiekiem i szukają schronienia oraz pokarmu w miastach.
Miasto się rozbudowuje i kurczy się naturalne środowisko. To z kolei powoduje coraz częstszy kontakt człowieka z dziką zwierzyną. Zwierzęta zatracają naturalny dystans i strach przed człowiekiem. Konsekwencją jest to, że czują się one w mieście bezpiecznie i zajmują te miejsca. Trawniki przydomowe czy ogródki działkowe są miejscami, w których pożywienie takie jak larwy czy owady jest obecne. Dlatego dziką zwierzynę coraz częściej możemy spotkać w miastach
- mówił nam jeszcze w październiku Marcin Hendzel, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Rzeszowie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.