Niedzielny wieczór przy ul. Miłocińskiej w Rzeszowie przyniósł kibicom futsalu prawdziwą ucztę. W hali MOS o Puchar Prezydenta Miasta zmierzyły się ekipy Heiro Rzeszów i ZMM Maxpol. Choć wyżej notowane, drugoligowe Heiro zwyciężyło 9:5, to trzecioligowy Maxpol długo kazał rywalowi drżeć o wynik.
Spotkanie, które obserwował komplet publiczności – wśród nich kierowca Formuły 4, Igor Polak – od początku zapowiadało się ciekawie. I rzeczywiście, emocji nie brakowało ani przez chwilę.
Heiro pokazuje doświadczenie
Pierwsze minuty były popisem organizacji i tempa gry w wykonaniu Heiro. Faworyt, znajdujący się w końcowej fazie przygotowań do sezonu II ligi, błyskawicznie przejął inicjatywę i skutecznie wykorzystywał błędy rywala. Po serii dobrze rozegranych akcji rzeszowianie prowadzili już 3:0, a do przerwy dorzucili kolejne dwa trafienia. Maxpol odpowiedział tylko jednym golem autorstwa Pawła Hawrylaka, który przebojowo wdarł się w pole karne i dał swojej drużynie chwilę oddechu.
Przebudzenie outsidera
Po zmianie stron obraz gry zmienił się diametralnie. Gdy Heiro podwyższyło na 6:1, wydawało się, że emocje dobiegły końca. Nic bardziej mylnego. ZMM Maxpol pokazał charakter i wolę walki, jakiej nie powstydziłby się żaden ligowy weteran. Dzięki agresywnej grze w odbiorze i błyskawicznym kontratakom zespół zdobył trzy bramki z rzędu. Trafiali kolejno Dawid Kiliański, Karol Wilk i ponownie Hawrylak, a na tablicy pojawił się wynik 6:4.
W szeregach Heiro zrobiło się nerwowo – publiczność wyczuła, że mecz znów nabiera rumieńców. Zryw Maxpolu przerwał jednak podyktowany rzut karny, po którym gospodarze odbudowali prowadzenie. Choć ambitni gracze z Maxpolu odpowiedzieli jeszcze trafieniem Pawła Hassa, ostatecznie doświadczenie i chłodna głowa drugoligowca wzięły górę.
Wynik nie oddaje walki
Po końcowym gwizdku tablica pokazała 9:5 dla Heiro, ale sam mecz pozostawił po sobie wrażenie znacznie bardziej wyrównanego starcia. Trener ZMM Maxpol, Karol Wilk, mimo porażki nie krył zadowolenia z postawy swoich zawodników.
To był nasz pierwszy występ w tym składzie, bez wspólnych treningów. W drugiej połowie dominowaliśmy w posiadaniu piłki i momentami zepchnęliśmy II-ligowca do obrony. Wynik nie oddaje pracy, jaką wykonaliśmy. Ta lekcja zaprocentuje w lidze
- podsumował.
Komentarze (0)