W związku z tym, że reprezentacja Polski pod wodzą trenera Czesława Michniewicza odpadła z mundialu na etapie 1/8 finału (po przegranej z Francją 3:1), polskim kibicom pozostało dopingowanie… sędziego. I to właśnie Szymon Marciniak wraz ze swoimi asystentami poprowadził finał MŚ 2022 pomiędzy Francją, a Argentyną. Pasjonujący pojedynek wygrała ekipa z Leo Messim w składzie, która dopiero po rzutach karnych (w podstawowym czasie gry było 3:3) mogła wznieść w górę Puchar Świata FIFA. Według wielu ekspertów, znakomicie mecz ten posędziował Szymon Marciniak, który nie bał się trudnych i szybkich decyzji, które praktycznie za każdym razem były słuszne.
We wtorek 42-letni arbiter gościł na zaproszenie Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej w Hotelu Blue Diamond w Nowej wsi koło Rzeszowa. Tam spotkał się nie tylko z prezesem Mieczysławem Golbą, ale także z podkarpackimi sędziami, którzy prowadzą mecze niższych lig. Podzielił się z nimi historiami z boiska, a także wieloma cennymi doświadczeniami, które już wkrótce będą oni mogli wprowadzić do swojej pracy. Warto zaznaczyć, że po sukcesie sędziowskim Marciniaka, kursy sędziowskie także na Podkarpaciu przeżyły prawdziwe oblężenie. Mówiło się wówczas nawet o „efekcie Marciniaka” Czy taka sytuacja się utrzyma? Nie można nie napomknąć jednak o trudnościach, z którymi spotykają się szczególnie młodzi sędziowie podczas meczów niższych lig. Z trybun często sypią się bezpodstawne i karygodne wyzwiska, a arbitrzy nawet na meczach B klasy poddawani są ogromne presji, po których rezygnują z sędziowskiej przygody.
O czym podczas spotkania z mediami mówił Szymon Marciniak? Sprawdźcie!
O motywacji do sędziowania i finale MŚ…Wszyscy chcą mnie bardzo szybko wytransferować do Arabii Saudyjskiej… ale jeszcze nie. Motywacją jest dla mnie wciąż to, aby być cały czas „w topie”. Myślę, że mam tak jak każdy sportowiec. Wiem ile wymagało to poświęceń, ile było dobrych chwil, ale też ile porażek i błędów. Po posędziowaniu finału Mistrzostw Świata jako Polak czuję się mega dumny. Każdy z kim rozmawiam wspomina ten mecz. To co się tam działo, to było jakieś wariactwo, nawet Spielberg nie byłby w stanie napisać takiego scenariusza. Kiedy było 2:0 dla Argentyny, myślałem sobie z kolegami „nie taki trudny ten finał, fajnie się układa”. Nagle zrobiło się 2:2 i czekała nas dogrywka. A mamy taki żart z sędziami, że doświadczony sędzia nie pozwala na dopuszczenie do dogrywki (śmiech)
O finale nadchodzących Mistrzostw Europy…
Chodzę mocno po ziemi. Wiem, że taki finał sprawiłby, że byłbym najbardziej utytułowanym sędzią w historii, dlatego jestem dzisiaj pewny, że tego finału nie dostanę. Los i tak był ostatnio dla mnie bardzo łaskawy. Mamy sędziego, który sędziował finał Ligi Mistrzów i finał Mistrzostw Świata. Co będzie dalej? Dzisiaj mam w sobie pokorę, ale nie musze nikomu nic udowadniać. Dla mnie ważne są teraz setki młodych sędziów, którzy wysyłają do mnie pytania. To też moja motywacja. Lubię im radzić i trzymam za nich kciuki. My otworzyliśmy drzwi, teraz czas na następnych. Mamy dobrych polskich sędziów, mamy się czym szczycić i chwalić. Mógłbym jeszcze sędziować z dziewięć lat, ale tyle nie będę. Przede mną jeszcze z pięć, sześć lat do posędziowania
O sytuacji młodych sędziów w Polsce i patologicznych sytuacjach na meczach niższych lig…
Nie ma systemowej akcji, aby trybuny nie wywierały presji na sędziach. Mariusz Złotek, Pierluigi Collina czy Szymon Marciniak też tak zaczynali. Dzisiaj jest nawet łatwiej niektóre rzeczy pokazać, choćby patologię, z którą młodzi sędziowie muszą się zmagać na meczach niższych lig w polskim futbolu. Presja była, jest i będzie. Trzeba nauczyć się z nią sobie radzić. Tak jak wśród piłkarzy, gra wielu, ale tylko garstka będzie aspirowała do tego, żeby grać na najwyższym poziomie. Tak samo wielu arbitrów będzie sędziowało średnio, dobrze lub bardzo dobrze, ale nigdy nie osiągnie szczytu. Ja bardzo lubię rozmawiać z młodymi ludźmi i napawać ich pozytywną energią, dawać im dużo odwagi, wiary i pewności siebie. Sędziowanie to nie jest jednak zawód dla każdego. Trzeba czasem zmierzyć się z tym, że ktoś cię wyzywa z trybun. Wtedy musisz pokazać, że się tego nie boisz i wiesz co gwiżdżesz na boisku. Nie ważne czy to jest B klasa czy Ekstraklasa. Dla tych piłkarzy i sędziów, którzy są w B klasie, to właśnie ten mecz, w którym występują jest aktualnie najważniejszy na świecie. Trzeba sobie z tym radzić i rozmawiać ze starszymi kolegami. Warto też znaleźć sobie odskocznię od sędziowania, bo inaczej naprawdę można zwariować od emocji i presji. Mi też się zdarzało, że przyjeżdżając na mecze niższej ligi, jeszcze przed pierwszym meczem słyszałem wyzwiska. Z czasem ten pancerz robi się jednak coraz twardszy i człowiek tego już nie słyszy. Ja mam już taki mechanizm, że potrafię po meczu wrócić do domu i wyrzucić te negatywne emocje z głowy, a później przygotowywać się już do następnych spotkań. Oczywiście jest to jednak patologia i chciałoby się, aby ci młodzi ludzie zaczynając mieli łatwiej i lepiej. A nam wciąż brakuje sędziów, często nie ma kim obstawiać meczów na niższych ligach. Dzieje się tak, ponieważ ta patologia eliminuje nam dużą liczbę osób, które rezygnują. Ciężko jednak to całkiem wyplenić i trudno powiedzieć, dlaczego futbol kreuje tak negatywne i agresywne emocje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.