Założeniem edukacji włączającej jest kreowanie szkół jako miejsc, w których warunki do wspólnego nauczania mają wszyscy uczniowie, także ci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, wraz z ich zdrowymi i sprawnymi rówieśnikami. Zdaniem przedstawicieli Ruchu Ochrony Szkoły, jest to pomysł kompletnie nietrafiony. Pikietujący wyrazili sprzeciw wobec planowanych zmian w systemie edukacji twierdząc, że takie reformy w rzeczywistości spowodują zagrożenie bezpieczeństwa uczniów, obniżenie poziomu nauczania i problemy zarówno po stronie dzieci zdrowych, jak i niepełnosprawnych. Ich zdaniem jest to pierwszy krok na drodze do likwidacji szkół specjalnych.
Edukacja włączająca to rewolucja, która rujnuje polskie szkoły. Niektórzy nazywają to edukacją wysokiej jakości, ale to medialna propaganda. Idea jest taka, że w jednej klasie będą się razem uczyć dzieci w tak zwanej „normie” oraz te z orzeczeniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych, czyli uczniowie z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim oraz uczniowie niedostosowani społecznie również. Często są to dzieci ze sprzecznymi wymaganiami co do potrzeb edukacyjnych. Nasze obawy są spowodowane troską o wszystkie dzieci. Wiemy, że integracja wszystkich jest potrzebna, ale nie może się odbywać na wszystkich zajęciach, bo jest to niemożliwe
- powiedziała Grażyna Lubszczyk, wiceprezes stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności.
Magdalena Czernik ze stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci podkreśliła, że likwidacja szkół specjalnych może wiązać się z tym, że dzieci z niepełnosprawnościami nie otrzymają wystarczającej opieki ze strony nauczycieli, którzy mogą być nieprzygotowani do specjalnej roli. Adam Kania, prezes fundacji Polskie Veto, zaznaczył, że edukację włączającą wprowadza się po cichu. Nie ma żadnych praw, które ją regulują i jego zdaniem dzieje się to z krzywdą dla dzieci.
W takich szkołach mogą osiągać najwyższy poziom swojego rozwoju, co nie będzie dla nich możliwe w szkołach ogólnodostępnych. Wielką krzywdą jest mówienie o tych szkołach, że są to szkoły segregacyjne. Dzieci, które mają ciężkie życie i ich rodziny potrzebują specjalnego wsparcia, a takiego udzielają im szkoły specjalne. Do naszego ruchu dołącza coraz więcej rodziców i nauczycieli, bo coraz więcej takich placówek się likwiduje
- usłyszeliśmy.
Ponadto Teresa Pracownik, która przez wiele lat pełniła funkcje dyrektora szkoły podstawowej alarmowała, że wprowadzenie założeni edukacji włączającej może oznaczać koniec polskiego systemu oświaty.
To utopia, żeby dzieci z głęboką niepełnosprawnością mogły się skutecznie uczyć z dziećmi szczególnie uzdolnionymi. To też kwestia nauczycieli, ponieważ według założeń edukacji włączającej, ma nastąpić rezygnacja z nauczania przedmiotowego na rzecz wspierania uczniów. To sprawi, że nauczyciele „przedmiotowcy” znajdą się w trudnej sytuacji, bo będą musieli realizować zadania nauczycieli specjalnych
- stwierdziła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.