Od 1 lipca 2023 roku najniższa krajowa wynosi w Polsce 3600 zł brutto. Wcześniej było to 3490 zł brutto, jednak jak wiemy listonosz, choćby który roznosi pocztę pieszo na pełen etat, może liczyć na wypłatę od 3 350 zł brutto miesięcznie. Dodatki do wynagrodzenia wynoszą 360 zł, więc licząc łącznie – kwota ta mieści się w przepisach. Biorąc jednak pod uwagę podstawowe wynagrodzenie, jest one niższe od najniższej krajowej.
Jak informują przedstawiciele związków zawodowych stojących po stronie pracowników, wiąże się to z poczuciem upokorzenia.
Rząd stawia listonoszy przed wyborem: życie w nędzy, albo dorabianie poza godzinami pracy. To wybór między głodem, a fizycznym i psychicznym wyniszczeniem. Temu wszystkiemu towarzyszy poczucie degradacji. Kiedyś nasz zawód cieszył się prestiżem, a znakiem firmowym Poczty Polskiej były godne zarobki. Dziś pozostały nam tylko mundury i wspomnienia, coraz odleglejsze. Nie zamierzamy się jednak poddać. Domagamy się wzrostu płac o 50 procent oraz traktowania listonoszy z szacunkiem należnym naszej profesji
- mówi Roman Rosiński, przewodniczący Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników Poczty Polskiej Alternatywa. Zaznacza jednocześnie, że Poczta Polska nie reaguje na podnoszenie przez rząd ustawowej płacy minimalnej, przez całe miesiące wypłacając pracownikom zaniżone pensje, według starej stawki. A wyrównanie, które listonosze otrzymują po wielu miesiącach oczekiwania, nie zawiera odsetek.
Nie tylko powyższe fakty wzbudzają oburzenie pracowników Poczty Polskiej. Listonosze poza roznoszeniem przesyłek, mają na barkach dodatkowe obowiązki. Są nimi choćby kwestie związane z realizacją tzw. „planów sprzedażowych”. Okazuje się, że listonosze w terenie są także… „akwizytorami” i powinni wywiązywać się ze sprzedaży długopisów, znaczków, a także ubezpieczeń proponowanych przez Pocztowe Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie.
Listonosz to nie akwizytor. To pracownik państwa, który buduje bliska więź zaufania z lokalną społecznością. Znamy często osobiście odbiorców listów. Przymuszanie nas do wykorzystywania tych relacji do prowadzenia sprzedaży obwoźnej jest brakiem szacunku, zarówno dla listonoszy, jak i obywateli
- twierdzi Rosiński, postulując zniesienie celów sprzedażowych.
O trudnej sytuacji listonoszy mówi nam jeden z byłych pracowników Poczty Polskiej w Rzeszowie.
Wychodząc w rejon mamy ze sobą mnóstwo listów i przesyłek. Wiele z nich ma określoną, krótką datę, w której powinna zostać dostarczona do adresata. Wśród nich są przesyłki polecone, a także sądowe. Niejednokrotnie biurka w placówce są „zawalone” przesyłkami. Nie dość, że nie jest łatwo dostarczyć wszystko na czas, to nakłada się na nas pod sporą presją obowiązki sprzedażowe. Trudno to wszystko pogodzić. A niezadowolenie klientów odbija się oczywiście na nas, kiedy przesyłka idzie zbyt długo lub kiedy nieobecny w mieszkaniu klient otrzymuje awizo, po które musi się fatygować na pocztę
- słyszmy od byłego listonosza, który pragnie zachować anonimowość.
Jeśli żądania Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników Poczty Polskiej Alternatywa nie zostaną spełnione, już na jesieni możliwe są akcje protestacyjne listonoszy. A to jak doskonale wiemy, może się wiązać ze znacznymi opóźnieniami przy dostarczaniu przesyłek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.