Wszystko okazało się...żartem. W środę, 14 czerwca, około godziny 21:00 dyżurny policji w Rzeszowie odebrał telefon, z którego dowiedział się o trwającej strzelaninie na ulicy Podkarpackiej. Ktoś zadzwonił z bramki sms i zakomunikował, że podąża za napastnikiem i był świadkiem, jak ktoś do kogoś strzela z broni palnej.
Dyżurny powiadomił wszystkie możliwe służby i skierował je w okolice sklepu Lidl oraz starego cmentarza. Do akcji została włączona także Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie. Żadnej strzelaniny nie było. Nie ustalono żadnych świadków tego zdarzenia, więc policja skupiła się na rzekomym świadku, który zadzwonił na komisariat.
- Funkcjonariusze z Komisariatu Policji II w Rzeszowie przesłuchują świadków i analizują dotychczas zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, który w najbliższym czasie zostanie przesłany do Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów. Na chwilę obecną sprawca wywołania fałszywego alarmu nie jest ustalony.
- poinformowała nas asp. sztab. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Co czeka żartownisia? Kara za każdy tego typu fałszywy telefon dotkliwa.
- Spowodowanie fałszywego alarmu przez osoby dorosłe jest wykroczeniem. Kara, jaką może ponieść jego sprawca, to 30-dniowy areszt, grzywna do 1500 zł oraz nawiązka do 1000 zł. Ta ostatnia ma być dodatkową sankcją za niepotrzebną akcję ratowniczą. Zgodnie z obowiązującym dziś prawem kary aresztu i grzywien grożą jedynie sprawcom fałszywych alarmów, którzy mają skończone 17 lat. Tymczasem większość bombowych żartownisiów to osoby małoletnie. W ich przypadku kończy się sądem rodzinnym i przyznaniem kuratora.
- informuje policja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.