Aktualnie na stronie internetowej Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie widnieje wiele komunikatów dotyczących stłuczek drogowych, po których sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia. Choćby 2 lutego pojawiła się informacja o tym, że 28 stycznia kierujący nieustalonym dotąd pojazdem na parkingu dolnym galerii Millenium Hall najechał na zaparkowany samochód marki Audi.
Ponadto 9 stycznia na parkingu centrum handlowego Leclerc. przy ulicy Rejtana w podobny sposób doszło do uszkodzenia renault clio, 31 grudnia na parkingu przy budynku Dominikańskiej 1A ucierpiało BMW, a 30 grudnia na parkingu centrum handlowego Auchan w Krasnem uszkodzona została karoseria opla insignia. A to tylko pojedyncze przykłady, które pojawiły się w policyjnych rejestrach. Takich nie brakuje też na grupach w mediach społecznościowych.
Okazuje się, że sprawcy tych zdarzeń nie tylko nie pozostawili do siebie żadnego namiaru, ale po prostu uciekli z miejsca kolizji. Co grozi takim osobom?
Przepisy prawa jednoznacznie wskazują, że uczestnicy kolizji czy wypadku drogowego nie powinni oddalać się z miejsca zdarzenia. Ucieczka wpływa na podwyższenie wymiaru kary za jej spowodowanie. O tym, jak bardzo dotkliwe konsekwencje poniesie kierowca, który opuścił miejsce zdarzenia, zazwyczaj decyduje sąd
- informuje policja.
Oczywiście poszkodowany może dojść do porozumienia ze sprawcą, jednak gdy taki scenariusz nie jest możliwy, odnaleziony sprawca otrzyma punkty karne i mandat. Zgodnie z aktualnymi przepisami prawa, jeżeli mowa o typowej kolizji, w której uczestniczy więcej niż jedna osoba, wysokość mandatu może wynieść nawet 1000 zł. W skrajnych przypadkach związanych z nieodpowiedzialną jazdą kwota ta może wzrosnąć do nawet 5000 zł. Na nieco mniejsze kary muszą się przygotować sprawcy typowych stłuczek parkingowych z zaparkowanym pojazdem, jednak nadal mogą być to kwoty mocno uszczuplające domowy budżet.
To jednak nie wszystkie konsekwencje. Oczywiście ubezpieczyciel wypłaci należne odszkodowanie, jednak ma również prawo zastosować tzw. „regres”. Polega on na pozyskaniu od sprawcy zwrotu kwoty rekompensaty oraz kosztów likwidacji zdarzenia, a także kosztów udostępnienia auta zastępczego użytkowanego przez poszkodowanego kierowcę. Taka sytuacja ma miejsce wyłącznie w sytuacji, gdy sprawca świadomie opuścił miejsce zdarzenia.
Kluczową jest zatem w tej kwestii odpowiedzialność. Komunikując się z poszkodowanym, sprawcy otwierają sobie furtkę do polubownego załatwienia sprawy.
W przypadku gdy sprawca kolizji poczuwa się do odpowiedzialności i nie ma wątpliwości co do tego, kto spowodował kolizję, nie ma konieczności wyzwania policji. Spisane oświadczenie wystarcza, by poszkodowany mógł uzyskać rekompensatę z polisy OC sprawcy
- przekazuje policja.
Jeśli do tego jednak nie dojdzie, poszkodowani powinni wezwać policję, a przy ustalaniu okoliczności zdarzenia bardzo pomocny bywa monitoring, który często funkcjonuje na parkingach i w miejscach publicznych. Ponadto warto choćby telefonem wykonać dokumentację zdjęciową z miejsca zdarzenia, która później może zostać dołączona do materiałów dowodowych w sprawie. Niejednokrotnie takie zdarzenia kończą się w sądzie, a sprawca nie dość, że będzie zobowiązany do poniesienia kosztów mandatu i tych związanych z ubezpieczeniem, to dodatkowo zapłaci za koszty sądowe sprawy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.