reklama

W Rzeszowie upada coraz więcej biznesów. Prawdziwy kryzys dopiero nadchodzi

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Toś

W Rzeszowie upada coraz więcej biznesów. Prawdziwy kryzys dopiero nadchodzi - Zdjęcie główne

Coraz częstszy widok na rzeszowskiej mapie gastronomicznej. Ogromne podwyżki cen rachunków za prąd i gaz zbierają żniwa. | foto Michał Toś

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Co jakiś czas słyszymy o upadających małych i średnich przedsiębiorstwach. Restauracje, puby, kwiaciarnie, punkty usługowe - wszystkich dotykają ostatnie podwyżki na rachunkach sięgające nawet 500%. Przedsiębiorcy, by przetrwać, wprowadzają albo spore podwyżki swoich produktów i usług, albo po kalkulacji zmuszeni są zamknąć interes.
reklama

Jest 9 listopada, Rzeszów, centrum miasta. Przechadzamy się ulicami sąsiadującymi z rzeszowskim Rynkiem i obserwujemy coraz więcej pustostanów, lokali, które do niedawna tętniły życiem, ale w 2022 roku ogłosiły upadłość. Mroczne czasy dla polskiego przedsiębiorcy dopiero się zaczynają. Ogromne podwyżki rachunków za prąd, gaz, zmuszają właścicieli do zwinięcia interesu. 

US Army na ratunek portfelom

Wszyscy płacimy więcej i musimy zmagać się z nową rzeczywistością. Nie mamy innego wyboru. Rzeszów natomiast otrzymał ogromne wsparcie i pomoc. Jednak nie ze strony władzy, czy samorządów, które powstrzymałyby inflację. Mówiąc otwarcie - stolica Podkarpacia korzysta z portfeli amerykańskich żołnierzy. Niemal na każdym winklu zauważymy grupkę obcokrajowców z zachodnim akcentem, którzy w poszukiwaniu lunchu szturmują rzeszowską gastronomię. Można powiedzieć, że miasto partnerskie zostanie w pewien sposób uratowane przez sytuację za wschodnią granicą. 

- Wiele restauracji przetrwało dzięki amerykańskim żołnierzom, widać ich tu na każdym kroku. Wchodząc do restauracji, zdarzyło się, że od razu byłem witany po angielsku, nie mówiąc o klubach. Ruch w kilku restauracjach/pubach w stylu amerykańskim jak nigdy. Błogosławieństwo po covid dla restauratorów. - mówi pan Piotr, mieszkaniec Rzeszowa. 

Lokale otrzymują rachunki i ogłaszają upadłość

Na rzeszowskim Rynku przy ul. 3 maja i ul. Grunwaldzkiej zwykle kręci się bardzo dużo ludzi. Połowa z nich to studenci, którzy chętnie korzystają z dostępności wciąż jeszcze niedrogiej i szybkiej kuchni tureckiej. W Rzeszowie punktów z kebabem nie brakuje. Ludzie w całej Polsce przyjeżdżając do Rzeszowa, nazywają to podkarpackie miasto "stolicą kebabów". Nie wszystkie co czas pokazał, zdołały przekonać do siebie klientów, co jest normalną sprawą, ale nawet dobrze prosperujący lokal, do tego serwujący kraftowe mięso dobrej jakości, musiał w ostatnim czasie wywiesić kartkę z napisem "zamknięte".  

Poniedziałek, 31 października był ostatnim dniem funkcjonowania tego lokalu. Pragniemy poinformować, że jesteśmy zmuszeni do zamknięcia lokalu. Ceny prądu i gazu likwidują kolejną gastronomię w Rzeszowie. Dziś ostatni dzień, w którym jesteśmy otwarci i zapraszamy na ostatniego kebaba z kraftowym mięsem wieprzowym. Miejmy nadzieje, że spotkamy się jeszcze kiedyś. Zainteresowanych wynajmem lokalu zapraszamy na do kontaktu z nami w prywatnej wiadomości. - pisała Bagetela na Facebooku. 

- Otrzymałem rachunek za gaz, za prąd wtedy jeszcze nie, ale cena tego pierwszego już zwaliła mnie z nóg. Do zapłaty było 7000 zł, kiedy dotychczas płaciliśmy miesięcznie 1000-1500 zł. Podwyżka o kilkaset procent to nie jest normalna rzecz. Uznałem, że jak zobaczę rachunek za prąd z taką samą podwyżką, nie będę w stanie dalej prowadzić biznesu

- komentuje Hubert Laszkiewicz, właściciel Bagateli. 

Właściciel prognozuje, że już wkrótce więcej lokali ogłosi upadłość. "Przetrwają najsilniejsi" to hasło mocno odzwierciedlać może w przyszłości rzeszowską gastronomię. - Powoli zaczynają się bary zamykać. Padła niezła burgerownia, padł kebab, oba w zeszłym tygodniu. Znajomy pracujący w jednym z lokali wspomina, że po nowym roku zapewne oni też zamykają. Ceny prądu nieco dobijają. - czytamy na rzeszowskim forum. 

Nie przetrwał również BD Kebab mieszący się ul. Grunwaldzkiej. Właściciel miał trochę pecha i otworzył lokal akurat w momencie ogłaszania podwyżek. Żeby jakoś funkcjonować, potrzebował sporego zastrzyku gotówki i dużej ilości klientów wpadających codziennie do lokalu. Tych jednak najpewniej zabrakło przez dużą konkurencję dookoła - na ulicy Grunwaldzkiej znajdowało się jeszcze niedawno aż pięć restauracji serwujących kebab.

Byli pierwsi, ale muszą zniknąć

Padła również najstarsza kwiaciarnia w mieście i to dużo mówi o tym, jaki ciężar spadł obecnie na sprzedawców. Na jednej z grup na Facebooku gruchnęła informacja o tym, że z powodu wysokich rachunków zamyka się najstarsza kwiaciarnia w Rzeszowie. Aktualnie miejsce, w którym rzeszowianie przez ponad 50 lat kupowali kwiaty, stoi opuszczone.

Zamknęła się również burgerownia, która w tym roku obchodziłaby 9 urodziny. Tych jednak nie będzie. Właściciel Burger Store zamknął końcem października swój lokal.

- Nie jest to najlepszy czas dla przedsiębiorców, których dobijają ceny prądu i gazu. Zamykamy i gasimy światło. Kilka dni temu dostaliśmy rachunek za prąd, który nie wynosił jak zwykle 4 000 - 5 000 zł, a 21 000 zł i niestety nie był to błąd.

- komentuje właściciel. 

Na rynku sporo pustych lokali do wynajęcia. Ich liczba się zwiększy?

Idąc ulicami Rzeszowa, praktycznie co kilkanaście metrów widzimy tabliczkę z napisem "do wynajęcia". Nie inaczej sytuacja wygląda w ścisłym centrum miasta. W 2020 roku kawiarnię w Rzeszowie otworzyła Magda Gessler. Ta oczywiście nie zamknęła interesu z powodu podwyżek prądu i gazu, bo lokal zamknął się dwa lata temu, ale mieliśmy wtedy pandemię i czas, kiedy to gastronomią mocno wstrząsnęły restrykcje wprowadzone przez rząd. Patrząc na covid i wojnę, ostatnie 3 lata były niesamowicie trudne dla prowadzących tego rodzaju biznes. Kawiarnia znanej restauratorki nie przetrwała zapewne przez bardzo drogi asortyment, wszak firmowany nazwiskiem znanej osobistości z telewizji TVN, dlatego po krótkim okresie działalności została zamknięta. Lokal, który został opuszczony, do tej pory czeka na nowego najemcę. 

Brak opisu.

Jeśli za prąd i gaz musimy zapłacić paręnaście tysięcy, nie każdy wygeneruje tyle obrotu, by spokojnie zapłacić  rachunki, zapłacić pensje pracownikom, a także pokryć czynsz wynajmu za lokal. Dokładając do tego jeszcze koszty bieżące, jeśli to gastronomia - zatowarowanie, po przeliczeniu wychodzi naprawdę spora suma. W dobie tak mocnej konkurencji mniejszy interes nie ma prawa bytu w obecnej rzeczywistości. 

Co mówią statystyki. Ile firm upadło w 2022 roku?

- Precyzyjną odpowiedź na pytanie, ile upadło firm w 2022 r., utrudnia 3-miesięczny cykl publikacji pełnych raportów przez instytucje publiczne. Na podsumowanie kolejnych kwartałów trzeba zaczekać ok. 2 miesiące. Ostatnie dane dotyczą pierwszego półrocza 2022 roku. Statystyki za III kwartał powinny ukazać się w listopadzie. Główny Urząd Statystyczny prezentuje informacje na temat liczby upadłości. W pierwszej połowie 2022 roku w Polsce zamknęło się 104,3 tys. firm – w 63,1 tys. w pierwszym kwartale i 41,2 tys. w drugim. Daje to średnią ok. 17,4 tys. upadających firm każdego miesiąca. Według przewidywań analityków jesienią i zimą te liczby będą jeszcze wyższe, a przynajmniej na poziomie zbliżonym do I kwartału tego roku. 

- Krystian Kamiński na łamach Magazynu Przedsiębiorcy.

- W komentarzach dla mediów ekonomicznych często pojawiają się opinie, że najpoważniejsze skutki kryzysu gospodarczego jeszcze się nie pojawiły. W przewidywaniach dominuje pesymizm. Szacunki ekspertów mówią o tym, że w całym 2022 roku w Polsce upadnie ponad 250 tysięcy firm. Wprawdzie liczba upadłości może być niższa niż w latach poprzednich, ale znacznie więcej podmiotów zdecyduje o zamknięciu swojego interesu. 

- dodaje Kamiński.

Polskie firmy stanęły pod ścianą. Raport firmy Coface wskazuje, że niewypłacalność spółek ogłaszana przez sądy wzrosła aż o 22,5 proc. Najczęściej upadają firmy z dwóch branż – budowniczej i transportowej. Eksperci wskazują, że fala upadłości dopiero się rozkręca. W gastronomii najgorszym położeniu są małe bary z obiadami domowymi, bary mleczne czy mniejsze restauracje. Ich marża dotychczas była bardzo niska - wzrost cen w przypadku miejsc, gdzie chcemy zjeść domowo i niedrogo zapłacić może być nie do zaakceptowania przez klientów. Największa podwyżka dotyczy mięsa. Cena np. polędwicy poszła dwukrotnie do góry. To samo tyczy się ryb. 

- Klienci nie zaakceptują bardzo dużych podwyżek cen. Wtedy mogą się od nas odwrócić i więcej nie przychodzić. Nie o to chodzi każdemu restauratorowi. Musimy cały czas myśleć o tym, co teraz podrożeje i co chwila aktualizować menu. Klienci nie zamawiają drogich dań z karty, wybierają zazwyczaj te tańsze pozycje. Klient stał się bardziej oszczędny, inflacja nas dosłownie zjada. Gastronomia potrzebuje pomocy. Najgorszy scenariusz to restauracje świcące pustkami. Wszystko do tego zmierza...

- mówi pani Elżbieta, restauratorka z Rzeszowa. 

Jak poradzi sobie rzeszowska gastronomia, czas pokaże. Przyszłość nie maluje się jednak w kolorowych barwach. Ile restauracji upadnie, pokaże Styczeń 2023 roku. Wtedy też wszyscy otrzymają nowe rachunki. I przyjdzie im utworzyć rachunek zysków i strat, a następnie podjąć decyzję. Kto sobie poradzi? Pewnie najwięksi, najbogatsi. Z dnia na dzień możemy obserwować jak miejsca, do których uczęszczaliśmy, wkrótce zaczną znikać z mapy. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama