Nowe Miasto to jedna z najbardziej zaludnionych dzielnic Rzeszowa. Tętni życiem przez całą dobę. Mieszkańcy cenią sobie dobre połączenia komunikacyjne, liczne sklepy i usługi w zasięgu ręki oraz bliskość uczelni i terenów zielonych. Jednak za tym komfortem kryje się codzienna udręka. Parkowanie na osiedlu graniczy z cudem, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych. Kierowcy krążą w kółko po osiedlowych uliczkach, szukając wolnej przestrzeni, często kończąc na trawnikach, chodnikach lub na zakazach.
Wąsko, ciasno, bez planu
Wielopiętrowe bloki z lat 70. i 80. ubiegłego wieku nie były projektowane z myślą o dzisiejszym natężeniu ruchu samochodowego. Liczba pojazdów przypadających na jedno mieszkanie z roku na rok rośnie, a infrastruktura parkingowa pozostaje praktycznie bez zmian. Nowe inwestycje deweloperskie na terenie osiedla również nie rozwiązują problemu, miejsca parkingowe powstają głównie w formie podziemnych garaży, które dla wielu mieszkańców są zbyt drogie, lub przewidziane są tylko dla lokatorów nowych bloków.
Parkują, gdzie się da…
Wracam z pracy po 17:00 i wiem że czeka mnie pół godziny jeżdżenia w kółko. Czasem parkuje pod innym blokiem bo bliżej mojego po prostu nie ma szans
-I mówi pani Ewelina, mieszka ulicy Popiełuszki.
Samochody stoją wszędzie! Na chodnikach, przy przejściach, nawet pod klatkami
-Mówi pani Agnieszka, mieszkanka osiedla Nowe Miasto
Widok aut zaparkowanych na przejściach dla pieszych, przy skrzyżowaniach czy tuż pod tablicami „zakaz zatrzymywania się” jest codziennością. Mieszkańcy alarmują, że przez źle zaparkowane pojazdy nie da się swobodnie przejść chodnikiem, a dzieci czy osoby starsze zmuszone są schodzić na jezdnię. Problem pojawia się również wtedy, gdy służby ratunkowe mają utrudniony dojazd do bloków.
Komentarze (0)