Jakub Osika nowym prezesem Radia Rzeszów [WYWIAD]

Czy już jest już Pan formalnie umocowany na nowym stanowisku? 

- Owszem. Akt powołania, będący dokumentem potwierdzonym notarialnie, odebrałem z rąk Barbary Fałat, głównej księgowej rozgłośni, będącej równocześnie pełnomocniczką ogólnokrajowego likwidatora Polskiego Radia Pawła Kusaka. Moje nazwisko już pojawiło się w Krajowym Rejestrze Sądowym. W najbliższych dniach mam otrzymać angaż i tym samym wszelkie sprawy formalne będę miał już za sobą. 

Nie czekając na ten dokument, przystąpił Pan do działania.

- Tak, doszedłem do wniosku, że nie ma na co czekać, jako że pracy przed nami ogrom. Już pierwszy dzień pokazał, jak duże i niełatwe jest to wyzwanie.

Spotkał się Pan już z zespołem, który odziedziczył Pan po Przemysławie Tejkowskim. Jak wygląda obecnie sytuacja?

- Zastałem zespół rozbity, mocno skonfliktowany, wymagający podjęcia działań uspokajających i naprawczych. Na początek będę musiał objąć funkcję strażaka, który przygasi ciągle jeszcze tlący się pożar, likwidując jego zarzewie. 

W pierwszych Pana wypowiedziach dla mediów oświadczył Pan, że wie, jak uzdrowić Radio Rzeszów po ośmiu latach rządów Przemysława Tejkowskiego, kiedy było ono tubą propagandową rządzącego Prawa i Sprawiedliwości.

- Bo wiem! Trzeba przywrócić go słuchaczom, oferując im dobry, ciekawy i wolny od propagandowej funkcji program, niebędący na usługach żadnej partii. Poza tym znam problemy i bolączki, z jakimi zmaga się rozgłośnia, jako że przez trzy ostatnie kadencje byłem członkiem jej rady programowej.

Co powiedział Pan dziennikarzom? Jak ich Pan zachęcił do podjęcia nowego wyzwania?

- Przywoływałem lata świetności rzeszowskiej rozgłośni, kiedy była ona bardzo lubiana przez słuchaczy, chętnie słuchana, kiedy spełniała ważną misję społeczną, ciesząc się olbrzymią wiarygodnością. To była naprawdę dobra marka. A równocześnie namawiałem do patrzenia w przód, z myślą o tworzeniu dobrego radia. 

Chce Pan to robić w jego obecnym składzie personalnym?

- Tego jeszcze nie wiem. Wiem natomiast, że będzie to etap tworzenia nowej jakości pracy rozgłośni regionalnej. Kto się będzie w tej strukturze dobrze czuł, ten z pewnością znajdzie się w składzie. Kapitał ludzki, jaki Radio Rzeszów wypracowało, jest zbyt cenny, aby zaczynać wszystko od nowa, od nauki abecadła. Są jeszcze dziennikarze, którzy budowali tę markę, wśród nich np. Marek Cynkar („Marka Cynkara rozmowy pod chmurką”) czy Andrzej Dańczyszyn – notabene sanoczanin („Osobliwości i tajemnice Podkarpacia” czy „Portrety podkarpackich gmin”), z którymi nadal będziemy chcieli współpracować.

Czy dobrze rozumiem, że prace nad nowym programem Radia Rzeszów, które zagra pod batutą Jakuba Osiki, rozpoczniecie już teraz, z marszu?

- My to już zaczęliśmy robić, pracując nad nową ramówką programową. Oczywiście, nie będzie to tabula rasa (czysta, niezapisana tablica – przyp. red.), wykorzystamy w niej najmocniejsze strony rzeszowskiej rozgłośni.

Rozumiem, że wprowadzane zmiany będą pewnym procesem. A czy nastąpi taki dzień, kiedy będzie można powiedzieć, że od dziś po ośmiu latach partyjnego sterowania, Radio Rzeszów odrodziło się na nowo?