Choć tegoroczny sezon grzybowy w Polsce dobiega już końca, w internecie pojawiło się zjawisko, które budzi coraz większy niepokój wśród lekarzy i toksykologów. Na forach, grupach w mediach społecznościowych i wideo platformach szerzy się nowy trend – spożywanie muchomorów w celach „eksperymentalnych”.
Grzybiarze i amatorzy naturalnych substancji psychoaktywnych próbują dowieść, że muchomory - zwłaszcza te czerwone - mogą być „niesłusznie demonizowane” i że w odpowiednio przygotowanej formie nadają się do spożycia. Efekt? Coraz więcej zatruć, hospitalizacji, a w niektórych przypadkach – dramatyczne konsekwencje zdrowotne.
Internetowy eksperyment z toksyną
Jeszcze kilka lat temu nikt rozsądny nie pomyślałby o zjedzeniu muchomora czerwonego czy sromotnikowego. Dziś jednak, w epoce mediów społecznościowych, granice rozsądku zaczynają się przesuwać. Zaledwie kilka minut wystarczy, by znaleźć dziesiątki nagrań, na których użytkownicy chwalą się spożyciem suszonych kapeluszy muchomora, naparów czy nalewek.
Niektórzy z internetowych „eksperymentatorów” przekonują, że po odpowiednim przygotowaniu muchomory tracą właściwości toksyczne. Twierdzą, że po wysuszeniu lub ugotowaniu grzyby „oczyszczają się” z trucizny, a ich spożycie może działać „relaksująco” czy „oczyszczająco”. Niestety, takie opinie nie mają żadnego naukowego potwierdzenia.
Według toksykologów, zatrucie muchomorem czerwonym, a tym bardziej sromotnikowym, może mieć skutki zagrażające życiu. Objawy pojawiają się czasem dopiero po kilku godzinach – gdy toksyny zdążyły już zniszczyć część wątroby lub układu nerwowego.
Choć to muchomory czerwone i sromotnikowe przyciągają dziś największą uwagę, specjaliści ostrzegają także przed innymi, mniej znanymi grzybami trującymi. W polskich lasach rośnie co najmniej kilkadziesiąt gatunków, których spożycie może zakończyć się poważnym zatruciem.
Komentarze (0)