Matka 16-latka postanowiła zabrać głos i przedstawić swoją relację dotyczącą zdarzeń z końca października. Twierdzi, że jej syn nie był napastnikiem, lecz osobą zaatakowaną przez dorosłego mężczyznę. Rodzina podkreśla, że ich wersja może istotnie różnić się od dotychczasowych ustaleń i liczy, że zostanie uwzględniona przy dalszym wyjaśnianiu tej głośnej sprawy.
W nocy pod "Europą"
Wieczorem 31 października, tuż przed północą, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie otrzymał zgłoszenie o rannym mężczyźnie na al. Piłsudskiego. Na miejsce natychmiast skierowano patrol oraz karetkę pogotowia. Jak wynika z ustaleń funkcjonariuszy, 24-latek, który chwilę wcześniej opuścił jeden z pobliskich klubów, zatrzymał się, by porozmawiać z osobą w masce przeciwgazowej. Po krótkiej wymianie zdań sytuacja nagle wymknęła się spod kontroli - mężczyzna został ugodzony w twarz ostrym narzędziem.
- Podczas wyjaśniania okoliczności tego zdarzenia, funkcjonariusze ustalili, że pokrzywdzony 24-latek, wyszedł z jednego z klubów i wdał się w rozmowę z osobą, która miała założoną maskę przeciwgazową. Po wymianie kilku zdań, nagle został raniony w twarz. Na szczęście obrażenia jakich doznał nie zagrażały bezpośrednio jego życiu
- informowała KMP Rzeszów
"Był bity przez tego mężczyznę"
Według informacji przekazanych przez matkę 16-latka to on miał zostać zaatakowany i być bity.
- Był tam z kolegą, obaj mieli przebrania. Jeden z nich był przebrany za Mario, a mój syn miał na sobie maskę ( było Haloween, nastolatkowie brali udział w zabawie, przyp. red.) Znajdowali się pod galerią handlową Europa, gdzie chcieli odebrać rower kolegi. Stali przy murku, przy wejściu do Biedronki, i mój syn został zaatakowany, był bity przez tego mężczyznę
- mówi matka 16-latka, która skontaktowała się z naszą redakcją.
"Mój klient nie przyznał się do win"
W sprawie wypowiedział się również adwokat Łukasz Barszcz, który reprezentuje zarówno matkę nieletniego, jak i samego 16-latka.
- Osoba opisywana w artykule nie przyznała się do zarzucanego czynu. Powiedziała, że była w miejscu zdarzenia i takie zdarzenie miało miejsce. Natomiast myślimy, że po wnikliwej analizie przebiegu tego zdarzenia okaże się, że mój klient tylko się bronił, a nie atakował
- mówi w rozmowie z nami adwokat Łukasz Barszcz.
Adwokat Łukasz Barszcz podkreśla, że jest zaskoczony treścią policyjnego komunikatu, który – jego zdaniem – nie oddaje w pełni rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Zwraca uwagę, że sprawa dotyczy osoby nieletniej, dlatego szczególnie ważne jest, by zachować ostrożność w przekazywaniu informacji.
Jak podkreśla mecenas, młody człowiek może zupełnie inaczej odbierać tego typu sytuacje, dlatego – jego zdaniem – warto poczekać na pełne wyjaśnienie sprawy. Wyraża też nadzieję, że gdy wszystkie okoliczności zostaną ustalone, opinia publiczna pozna pełny i rzetelny obraz wydarzeń.
- Mój klient nie przyznał się do winy, przyznał się do udziału w zdarzeniu, czyli opisując jego przebieg, czyli nie uważa, że popełnił czyn zabroniony, nie uważa, aby ten czyn można by było w wypadku jego osoby dorosłej analizować pod kątem przestępstwa. Z relacji mojego klienta, był osobą broniącą się, czyli działał co najmniej w kontratypie obrony koniecznej
- tłumaczy Łukasz Barszcz.
Policja komentuje
W związku z zaistniałą sytuacją skontaktowaliśmy się z Komendą Miejską Policji w Rzeszowie. Jak zostało nam przekazane, 16-latek nie został pobity.
Komentarze (0)