reklama

„Najtrudniejsza walka jest w głowie” - trzykrotny Mistrz Polski w kulturystyce o kulisach sukcesu. Rozmowa z Bartłomiejem Bazanem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

„Najtrudniejsza walka jest w głowie” - trzykrotny Mistrz Polski w kulturystyce o kulisach sukcesu. Rozmowa z Bartłomiejem Bazanem - Zdjęcie główne
Autor: Materiały nadesłane | Opis: Rozmowa o kulisach sukcesu z Mistrzem Polski w kulturystyce
Zobacz
galerię
5
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościBartłomiej Bazan, 23latek, student Uniwersytetu Rzeszowskiego i strzykrotny Mistrz Polski w kulturystyce. W rozmowie z naszą redakcją zdradza m.in. kulisy przygotowania do zawodów.
reklama

Bartłomiej Bazan ma zaledwie 23 lata, a już należy do ścisłej czołówki polskiej kulturystyki. Student socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego, od siedmiu lat związany z siłownią, a od dwóch trenujący kulturystykę na poziomie zawodowym, w bardzo krótkim czasie osiągnął imponujące sukcesy. Po znakomitym debiucie w 2024 roku w Sopocie, gdzie dwukrotnie stanął na najwyższym stopniu podium, sezon 2025 okazał się dla niego przełomowy. Startując w dwóch prestiżowych federacjach – NPC Poland i WNBF Poland – sięgnął łącznie po 3 tytuły Mistrza Polski i 6 złotych mediali, w tym zwycięstwa w kategoriach juniorskich, OPEN oraz tytuły overall. Jego droga od studenta do wielokrotnego mistrza pokazuje, że konsekwencja, pasja i ciężka praca mogą w bardzo młodym wieku wynieść sportowca na sam szczyt.

reklama

Masz 23 lata, studiujesz socjologię i masz już na koncie tytuły mistrzowskie w kilku federacjach. W którym momencie życia sport przestał być „pasją po godzinach”, a stał się projektem na serio?

Zależy jak definiujemy wyrażenie “pasją po godzinach”, ponieważ dla mnie sport jest cały czas pasją i na pewno tak pozostanie, choć nie ukrywam, że od pewnego czasu, myślę około 2 lat jest to dla mnie nieco więcej niż tylko pójść na siłownię. Po wzięciu udziału w pierwszych zawodach kulturystycznych w 2024 roku poczułem, że jest to coś, co chce robić do końca życia, rozwijać się w tym oraz zrozumiałem, że chce w to pójść zawodowo ucząc innych oraz zostać trenerem personalnym.

reklama

Czy możesz nazwać się “pełnoprawnym” kulturystą? Czy sam się tak określasz? Pytam o to, kim tak właściwie jest kulturysta. Kiedy można przypisać sobie to miano a kiedy jeszcze nie?

Rozmawiając o moim życiu oraz o moich osiągnięciach wyrażam, się o swojej osobie jako pełnoprawnym kulturyście. Moim zdaniem kulturystą nie jest każdy kto wychodzi na scenę, a bardziej  nadaje ten tytuł to jak prowadzi swoje życie, ponieważ nie trudem jest zapisać się do federacji, wyjść i nie pokazać żadnej formy, przeszłości, z którą ktoś się zmagał mam na myśli przeszłość jako okres miesięcy przed zawodami, szlifowania formy oraz trzymania diety na 100% doprowadzając swoją sylwetkę do najlepszego stanu w dniu zawodów.

Debiut w 2024 roku i od razu bardzo mocne wyniki. Czy sam spodziewałeś się takiego wejścia, czy coś Cię najbardziej zaskoczyło przy wejściu w to "na serio"?

Decydując się na wyjście 2 miesiące przed zawodami nie spodziewałem się tego, że pójdzie mi tak dobrze. Nie wiedziałem wtedy nic o tym sporcie i musiałem uczyć się wszystkiego od podstaw, a czasu nie było dużo. Z czasem dowiadując się o moich rywalach poprzez social media nabierałem pewności siebie i wiedziałem, że mam spore szanse wygrać to co wygrałem, jednak do ostatniej decyzji sędziów powtarzałem trenerowi na backstage, że nie jestem pewny tego czy wygram, czy poszło mi dobrze i starałem utrzymać się pokorę.

reklama

Wspomnieliśmy dobre, pozytywne, momenty. A co z chwilami zwątpienia? Były takie? Czy był moment kryzysu – fizycznego lub psychicznego – w którym serio rozważałeś, żeby odpuścić starty?

Jeśli mówimy o czasie zrzucania wagi do zawodów w roku 2025, WNBF oraz NPC to momentów zwątpienia było najwięcej. Była to dla mnie bardzo trudna droga przez to jaką presję miałem narzuconą w głowie przez samego siebie oraz jak wysoko postawiłem sobie poprzeczkę. Wstając codziennie rano o 4, żeby zrobić cardio na rowerku przed wyjściem do pracy fizycznej oraz spędzenia tam X godzin, a po tym wszystkim zmęczony oraz przede wszystkim głodny czekał na mnie trening dobijało mnie to na samą myśl i nie zliczę ile razy pojawiały się łzy w każdym momencie dnia.

reklama

Jak bardzo zmienił Cię ten sport? Na scenie i prywatnie.

Ten sport bardzo mnie ukształtował. Na scenie nauczył mnie kontroli, spokoju i skupienia, bo tam każdy ruch ma znaczenie. Prywatnie dał mi dyscyplinę i poukładał dzień. Stałem się bardziej konsekwentny, cierpliwy i odporny psychicznie. Wiele rzeczy przestało mnie wytrącać z równowagi.

Studiujesz socjologię – naukę o mechanizmach społecznych. Czy ta wiedza pomaga Ci lepiej rozumieć środowisko sportu i sportów sylwetkowych?

Tak, zdecydowanie. Łatwiej mi zauważyć, jak działa porównywanie się, presja social mediów czy oczekiwania otoczenia. Widzę, że wiele rzeczy w tym środowisku to nie tylko sport, ale też gra wizerunkiem. Dzięki temu potrafię trzymać dystans i nie brać wszystkiego do siebie.

Wspomniałeś o social mediach. Jak radzisz sobie z presją oceniania ciała, które w kulturystyce jest nieustannie „na widoku” i to nie tylko w internecie?

Na początku było to trudne, bo ciągle ktoś ocenia, porównuje i komentuje. Z czasem nauczyłem się skupiać na tym, na co mam wpływ: przygotowaniu, formie i progresie. Opinie innych traktuję jako coś dodatkowego oraz przede wszystkim motywację usprawiedliwiając to tym, że po prostu zazdroszczą

Wielu sportowców zmaga się z tym że cały czas jest "niewystarczająco". Ciebie też to dotyka?

Tak, to uczucie pojawia się i chyba każdy w tym sporcie je zna. Zawsze można być większym, lepszym, bardziej dociętym. Staram się jednak patrzeć na drogę, którą już przeszedłem, a nie tylko na to, czego jeszcze brakuje. To pomaga zachować zdrową głowę

Jesteś młodym zawodnikiem, który szybko osiąga sukces. Czujesz odpowiedzialność wobec ludzi, którzy patrzą na Ciebie jak na wzór?

Tak, czuję to. Wiem, że ktoś może brać ze mnie przykład, dlatego staram się być szczery i nie sprzedawać bajek. Poprzez publikowanie swojego life style’u w social mediach staram pokazywać, że to nie jest tylko forma na zdjęciach, ale też ciężka praca, zmęczenie i wyrzeczenia

Co najbardziej Cię drażni w tym, jak dziś mówi się w internecie o kulturystyce i „fit stylu życia”?

To, że często pokazuje się tylko fajne momenty. Forma cały rok, uśmiech, zero problemów. Mało kto mówi o gorszych dniach, kontuzjach czy głowie, która czasem nie wyrabia. Przez to ludzie mają fałszywy obraz tego sportu.

Co chciałbyś, żeby młodzi ludzie wiedzieli, zanim zaczną trenować „na maksa”?

To że nie wszystko trzeba robić od razu i na 100%. Ten sport to maraton, nie sprint. Trzeba dać sobie czas, nauczyć się podstaw i zadbać o zdrowie. Bo łatwo się zapalić, a jeszcze łatwiej wypalić albo zrobić sobie krzywdę.

Gdybyś miał spojrzeć na siebie za pięć lat – bardziej widzisz mistrza sceny międzynarodowej czy człowieka, który łączy sport z inną drogą zawodową?

Widzę siebie jako kogoś, kto dalej rozwija się w sporcie, ale ma też coś poza nim. Chcę, żeby kulturystyka była ważną częścią mojego życia, ale nie jedyną rzeczą, która mnie definiuje. Na ten moment zawody kulturystyczne traktuje jako wisienka na torcie, a głównie chcę się rozwijać jako trener i pomagać innym w tym sporcie.

Czy masz już w głowie granicę: moment, w którym powiesz „to był dobry czas, teraz coś innego”?

Nie mam konkretnej daty ani momentu. Dopóki sprawia mi to radość i czuję sens, chcę to robić. Jeśli kiedyś przestanie mi to służyć albo odbije się mocno na zdrowiu, wtedy będę umiał odpuścić.

Czego sport nauczył Cię o Tobie samym, czego nie nauczyłyby studia ani „normalne” życie?

Nauczył mnie, jak reaguję pod presją i zmęczeniem. Pokazał mi, że potrafię iść dalej, nawet gdy jest ciężko i nie ma motywacji.

Gdybyś miał opisać cenę, jaką płaci się za bycie na szczycie w sportach sylwetkowych – czym by ona była? Co jest największym wyzwaniem?

Największą ceną jest to, że sport zaczyna zajmować prawie całą przestrzeń w głowie i w życiu. Wszystko kręci się wokół treningów, jedzenia, regeneracji i formy. Trudniej jest znaleźć czas i energię na relacje, spontaniczne wyjścia czy zwykły luz. Dochodzi też ciągła presja, żeby trzymać poziom albo iść jeszcze wyżej, bo na szczycie nikt nie daje taryfy ulgowej. Największym wyzwaniem jest więc zachowanie zdrowej głowy i pamiętanie, że poza sylwetką i sceną istnieje też normalne życie, które łatwo zaniedbać, jeśli się tego nie pilnuje.

Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, widzę, jak bardzo ten sport mnie ukształtował. To nie była szybka decyzja ani chwilowa zajawka, tylko proces, który nauczył mnie dyscypliny, cierpliwości i pokory. Kulturystyka dała mi dużo, ale też sporo ode mnie wymagała – fizycznie i psychicznie. Dziś wiem, że sukces na scenie to tylko część drogi. Równie ważne jest to, kim jestem poza nią, jak dbam o zdrowie, relacje i rozwój jako człowiek i trener. Chcę iść dalej w tym sporcie, ale świadomie – bez zatracania siebie i z myślą o długiej drodze, a nie tylko o jednym sezonie.

Rozmawiała Gabriela Bembenek

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo