Równo rok temu, 15 kwietnia 2024 roku, Bieszczady obiegła wiadomość o śmierci Zbigniewa Balcerzaka, jednego z najstarszych i najbardziej znanych wypalaczy węgla drzewnego w regionie. Informację przekazała w mediach społecznościowych „Baza pod Otrytem” z Polany.
Balcerek… odszedł z wypału na zawsze…
– napisano rok temu w krótkim, poruszającym wpisie.
Zbigniew Balcerzak miał 63 lata. Dla wielu był żywym symbolem starego, bieszczadzkiego świata – twardego, prostego, lecz autentycznego. Swoje życie poświęcił wypałowi węgla, pracując bez światła, bez bieżącej wody, ale zawsze z oddaniem i szacunkiem dla swojej profesji.
Od Konina przez kopalnię do Bieszczadów
Zbigniew Balcerzak urodził się w Koninie. Po maturze, którą zdał w Liceum Ekonomicznym w Słupcy, rozpoczął pracę w kopalni, by – jak wielu młodych ludzi w tamtym czasie – odrobić w ten sposób obowiązkową służbę wojskową. Jednak prawdziwą życiową drogę odnalazł dopiero w Bieszczadach. W 1983 roku trafił do tak zwanej Bazy „Las” w Uhercach Mineralnych, zakładu zajmującego się wypałem węgla drzewnego. Tam nauczył się rzemiosła, które stało się jego życiem. Kiedy państwowe przedsiębiorstwa zaczęły upadać, a prywatne firmy nie zapewniały już takich zarobków, jak wcześniej, „Balcerek” nie zrezygnował. Przemierzał góry, zmieniał miejsca wypału – jak pisał o nim Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, leśnik i miłośnik Bieszczadów – „nosiło go po górach jak jakiegoś ściganego”. Pracował w Skorodnem, Bezmiechowej, Teleśnicy, Seredniem Małym, Smereku, na Szczerbanówce, a także pod Otrytem na Wańka Dziale. Wypalał nawet w Beskidzie Niskim, na terenie obecnego Magurskiego Parku Narodowego, a potem aż pod Przemyślem (źródło: Edward Marszałek)Ostatecznie wrócił w Bieszczady – do Polany, gdzie znalazł nie tylko miejsce do pracy, ale i lokum na stałe zameldowanie.
Fot. Facebook/Gmina Komańcza
Ostatnie miesiące życia
Ostatnie miesiące życia spędził także w Eko-Muzeum Wypału Węgla Drzewnego w Radoszycach, w gminie Komańcza. Tam jako mistrz w swoim fachu, z zaangażowaniem pokazywał turystom, jak wygląda proces załadunku, rozpalania i rozładunku retorty. Praca nie była dla niego obowiązkiem – była sposobem życia, a może i koniecznością. Sam mówił o niej z dumą: „Człowiek jest odpowiedzialny sam za siebie, sam sobie jest kierownikiem”.Postać Zbigniewa Balcerzaka zyskała rozpoznawalność także dzięki obecności w serialu dokumentalnym „Przystanek Bieszczady”. Tam pojawiał się jako jeden z ostatnich strażników dawnego bieszczadzkiego etosu – surowego, ale szczerego. Nierozłączny ze swoim psem, zawsze z pochyloną sylwetką nad piecem wypałowym, był uosobieniem człowieka, który żyje blisko ziemi, ognia i dymu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.