reklama

Adam Dziedzic: „Wystartowałem w wyborach, żeby zostać prezydentem Rzeszowa. Ratusz trzeba otworzyć dla mieszkańców” [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Bartosz Leja

Adam Dziedzic: „Wystartowałem w wyborach, żeby zostać prezydentem Rzeszowa. Ratusz trzeba otworzyć dla mieszkańców” [WYWIAD] - Zdjęcie główne

Poseł i kandydat na prezydenta Rzeszowa - Adam Dziedzic | foto Bartosz Leja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Adam Dziedzic, czyli aktualny poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i Trzeciej Drogi postanowił wystartować w wyborach na prezydenta Rzeszowa. Jak sam podkreśla, widzi sporo mankamentów w prezydenturze Konrada Fijołka i ma inną wizję stolicy Podkarpacia. Jakie ma pomysły i co proponuje rzeszowianom? Sprawdzamy.
reklama

Bartosz Leja: Skąd pomysł na start w wyborach samorządowych i co będzie Pana priorytetem jeśli zostanie Pan prezydentem?

Adam Dziedzic: Powodów mojego startu w wyborach jest kilka. Rzeszów jest dziś strategiczny, musi działać jako aglomeracja i wykorzystać swoje możliwości. Rzeszów musi być sercem aglomeracji! Położenie, przemysł lotniczy , branża IT,  zasoby gospodarcze, intelektualne, wyższe uczelnie o świetnej renomie, to tylko niektóre składniki całości. Tu rozgrywają się dzisiaj najważniejsze działania o charakterze militarnym, tu będą zapadać ważne decyzje gospodarcze i polityczne. Nie możemy tego zmarnować, miasto musi się rozwija. Jesteśmy także na kierunku transferu innowacji i działań naszych przedsiębiorców w obszar potencjalnej odbudowy Ukrainy. Jestem parlamentarzystą i mam dobry kontakt z Panem Premierem Władysławem Kosiniakiem - Kamyszem, Ministerstwem Rozwoju i Technologii czy Ministrem Infrastruktury. A dobry przepływ informacji ma bardzo często kluczowe znaczenie. Posiadam również wielokierunkowe wykształcenie i kilkunastoletnie doświadczenie w pracy samorządowej i w biznesie . Te wszystkie elementy pozwolą na to, aby moja polityka samorządowa była bardzo sprawna. Działania na szczeblu samorządu wymagają wszak kluczowych decyzji i sprawności w obszarze pozyskiwania środków finansowych.

Poruszył Pan temat obronności. Czy Rzeszów w dobie wojny za naszą wschodnia granicą może się czuć bezpieczny?

W tym obszarze premier Kosiniak-Kamysz realizuje program na dobrych podstawach i założeniach. Przede wszystkim wznowiono odbudowę szeroko rozumianej obrony cywilnej. Niebagatelną rolę spełnią w tym Liga Obrony Kraju, ochotnicze straże pożarne czy inne organizacje. Oczywiście bazą powinny być służby zawodowe, to sprawa oczywista. Do tego trzeba zastanowić się nad relokacją wojska, bo to budzi obecnie, w czasie wojny w Ukrainie, niepokoje mieszkańców. Spora część mieszkańców Rzeszowa ma obawy w kwestii funkcjonowania jednostek wojskowych w centrum miasta, czy tych obszarów, które dzisiaj służą jako części jednostek. Takie tereny mogłyby służyć w przyszłości choćby pod budowę magistratu, o którym też tak często mieszkańcy mówią. Trzeba odnowić też system schronów. Deweloperzy też powinni włączać schrony do swoich inwestycji, a miasto i prywatni inwestorzy parkingi wielopoziomowe, które również mogłyby służyć ochronie ludności.

Czy Pana samorządowe doświadczenie na szczeblu gminnym może sprawdzić się w stolicy województwa?

Przez 16 lat byłem samorządowcem, a 9 lat wójtem gminy Świlcza. Kiedy zaczynałem, połowę wartości budżetu stanowiło zadłużenie. Kiedy odchodziłem, zadłużenie spadło do kilku milionów złotych, budżet wzrósł około 2,5 krotnie. Widać jak olbrzymi skok w znaczeniu cywilizacyjnym wykonała gmina Świlcza. Chciałbym żeby Rzeszów rzeczywiście był stolicą innowacji nie tylko z nazwy. Za czasów mojej kadencji jako wójta wykonano m. in. kompleksowe termomodernizacje budynków oświatowych, zainstalowano energooszczędne oświetlenie uliczne w całej gminie, wykonano rewitalizację wielu obiektów, zbudowano od podstaw lub zmodernizowano nowoczesne kompleksy sportowe, place zabaw, wprowadzono systemowe rozwiązania w zakresie szerokorozumianej opieki, żłobkowej, przedszkolnej czy senioralnej. Zainstalowano odnawialne źródła energii w obiektach gminnych i prywatnych. Wprowadzono e-usługi w urzędzie i jednostkach samorządu terytorialnego. A to tylko niektóre przykłady. W rankingach jako samorząd oceniani byliśmy bardzo dobrze.

Według przedwyborczych przewidywań, Konrad Fijołek wciąż może liczyć na duże poparcie rzeszowian. Co Pana zdaniem udało mu się zrealizować w czasie swojej kadencji, a co zaniedbał obecny prezydent?

Czy aktualne poparcie Konrada Fijołka jest faktycznie tak duże? Nie sądzę. W poprzednich wyborach ówczesna opozycja polityczna dała mu poparcie i mandat zaufania. Ale sytuacja i otoczenie się zmieniły. Dzisiaj przesłanie jest już inne i nie ma jednomyślności i takiej zgody dawnych partii opozycyjnych. Poza tym, cóż to jest za poparcie jeżeli kupowane jest za funkcje wiceprezydentów. Czym handluje dzisiaj prezydent Fijołek? Stołkami, których nie ma? A gdzie są w takim razie wyborcy i szacunek względem nich? Nie wszystko można kupić. Trzeba się liczyć z oceną mieszkańców. To oni zadecydują kogo wybiorą na prezydenta i to jest demokracja. Nie ma dzisiaj dobrego dialogu miasta Rzeszowa z gminami ościennymi, a wszyscy myśleli, że tak będzie. Byłem jednym z wójtów, który miał doskonałą współpracę ze świętej pamięci prezydentem Tadeuszem Ferencem, czego niestety nie mogę powiedzieć o prezydencie Fijołku. To dziwne, że na kontakt z prezydentem trzeba czekać miesiąc czy półtora, przecież to nie jest lekarz specjalista. Ratusz trzeba otworzyć dla mieszkańców, dla przedsiębiorców.  Jako wójt przyjmowałem osobiście rocznie około 1200-1300 mieszkańców i to nie był dla mnie żaden problem. Co do tego, czego nie udało się zrealizować – myślę, że np. dobrej infrastruktury sportowej przy wielu szkołach. W mojej gminie Świlcza coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Innowacyjne miasto powinno wkraczać w każdy element życia społecznego, kulturalnego, czy zawodowego, wtedy możemy mówić o innowacji. Jest dużo do poprawy. Kiedy pan Fiołek startował w wyborach, zaproponował kilkanaście zadań inwestycyjnych na kwotę około 2,5 miliarda złotych. Zastanawiam się czy nie wiedział jak funkcjonują finanse publiczne, czy taka była jego strategia, żeby nie przekazywać całej prawdy? Dzisiaj możliwości inwestycyjne miasta Rzeszowa zamykają się kwotą około 320 milionów złotych rocznie.  Zadłużenie to kwota ok 1,34 mld zł i jego spłata zaplanowana jest do 2052 roku, odsetki to prawie kolejny miliard i to są fakty! A mówię to choćby w kontekście kolejnych obietnic i np. planowanej budowy aquaparku. Na ten cel zabezpieczono na lata 2024 i 2025 „niesamowitą” kwotę 8,7 mln zł. Czy za takie pieniądze można zbudować aquapark? Oczywiście, że nie. A pozostałych źródeł finansowania i środków brak. Odniosę się też do tematu przedsiębiorców. Choćby tych na targu na „Balcerku”. Protest kupców związany z potencjalnym zbyciem miejsca, gdzie oni pracują był uzasadniony.  Mieszkańcy, przedsiębiorcy powinni wiedzieć z wyprzedzeniem jakie są plany i strategia miasta, także w kierunku rozwoju drobnej przedsiębiorczości.

Jedną z najbardziej palących kwestii, które poruszają mieszkańcy Rzeszowa jest działalność deweloperów i budowy kolejnych wieżowców. Jaki jest Pana pogląd na tę kwestię?

Plan zagospodarowania przestrzennego uchwala Rada Miasta Rzeszowa. Te plany uchwalano przez lata, a jaką funkcję pełnił pan Konrad Fijołek wcześniej? Był radnym miasta i jak głosował? Sprzeciwiał się tym planom? Ja sobie tego nie przypominam. Rozumiem, że teraz będzie poprawiał sam po sobie. Trzeba ludziom mówić prawdę a nie przemilczać niewygodne kwestie. Kiedy poszerzano Rzeszów, argumentowano to potrzebą pozyskiwania terenów pod inwestycje. Gdzie zatem urosły te słynne osiedla na terenach przyłączonych i co się tam teraz dzieje, że ci ludzie są tak niezadowoleni? Niektórzy do teraz nie mają wybudowanego żłobka, szkoły, przedszkola i borykają się z problemami. Przejeżdżając przez Budziwój można dalej zobaczyć oprawy oświetlenia rodem z lat 90. Niewiele się tam zmieniło w stosunku do tego co w centrum miasta, a przecież wszyscy mieszkańcy powinni mieć zagwarantowane te same warunki rozwoju. Co do deweloperki, która funkcjonuje choćby na nabrzeżu Wisłoka - proszę sobie zdać sprawę z tego co będzie, jeżeli ta inwestycja zostanie uruchomiona. Wtedy dopiero powstaną w Rzeszowie korki na drogach. Wciąż nie jest rozwiązany problem komunikacji szkieletowej, nie ma systemu obwodnic. To co robi się pod kątem inwestycji drogowych teraz, było gotowe w dokumentacji, w planach już wiele lat temu, a większość z tych planów jest pomysłem poprzedników obecnego prezydenta. Choćby przebudowa ronda Pobitno, to odgrzewane kotlety. Za to trzeba było się brać już dawno.

Nie brakuje też opinii, że komunikacja miejska jest w tej chwili droższa niż przejazd taksówkami poprzez niektóre aplikacje. Jaki jest pana pomysł na komunikacje zbiorową i odkorkowanie Rzeszowa?

Odpowiedni plan zagospodarowania przestrzennego powinien być wdrożony dużo wcześniej, a trwało to latami. Nie było woli, chęci i zrozumienia także w kwestii komunikacji zbiorowej. Nie mamy dzisiaj systemu komunikacji szkieletowej, trasy są za długie a rozkłady jazdy nie są taktowane. Za czasów prezydenta Ferenca był pomysł na monorail, czyli kolejkę nadziemną. Prezydent Fijołek stwierdził, że ten pomysł jest nie do przyjęcia, ale nie przedstawił żadnej alternatywny. Jednym z rozwiązań, które pomogłoby w odkorkowaniu miasta są parkingi na obrzeżach miasta. Ale tych pomimo zapewnień przedwyborczych sprzed trzech lat nie ma. Mało tego, jak sądzę nie ma nawet dokumentacji projektowej i proponowanych lokalizacji takich parkingów. Nie ma też zintegrowanego biletu komunikacji miejskiej i podmiejskiej. To rozwiązania znane na świecie i nie jest to nic nowego, chociaż w naszym mieście jak widać jest inaczej. Trzeba to poprawić. Kiedy ludzie przesiądą się na komunikację zbiorową? Kiedy będzie tania i szybka. A jest za droga i do szybkich nie należy. Co zrobić żeby było lepiej? Rusza program KPO, w którym są środki na transport publiczny, niskoemisyjny i zeroemisyjny. Do tego potrzebna jest cała infrastruktura, system obwodnic, dróg o dużej przepustowości, rond czy skrzyżowań  z bajpasami. Rzeszów się rozrasta i trzeba szukać porozumień także z innymi przewoźnikami. Mamy jeden dworzec PKS w kiepskim stanie, drugi wyremontowany pod wiaduktem i w obu przypadkach… każdy sobie rzepkę skrobie. Nie osiągnięto porozumienia i jest to ze szkodą dla podróżnych, a powinno to być skoordynowane.

Jak przyciągnąć młodych ludzi do tego, aby nie tylko studiowali, ale też zamieszkali i zostali w Rzeszowie?

Żeby młodzi ludzie chcieli zostawać w Rzeszowie, muszą mieć: dobrą pracę, mieszkanie i opiekę nad dziećmi, ponieważ zanika już model rodzin wielopokoleniowych żyjących pod jednym dachem. Szkoły są, ale trzeba popracować nad bazą dydaktyczną, bo widzę tu mankamenty. Mało jest też wciąż miejsc w żłobkach. W gminie Świlcza jeśli zakończymy rozpoczętą inwestycję – budowę kolejnego żłobka, to miejsc będzie tyle, ile rodzi się rocznie dzieci. Można to zatem robić z pewną strategią. Jeśli chodzi o mieszkania, to społeczne inicjatywy mieszkaniowe są pewnym rozwiązaniem. Samorząd ma w ten sposób możliwość realnego wsparcia poprzez przekazywanie nieruchomości, ale powinna też funkcjonować współpraca ze spółdzielniami i deweloperami. Oczywiście gospodarka planistyczna jest już realizowana według wcześniej ustalonych reguł i nie będzie już takiej swobody. Władze miasta decydowały się wcześniej na takie rozwiązania, w którym najpierw budowano osiedle mieszkaniowe, a później drogi, co nie zawsze kończyło się sukcesem. To jest nie w porządku i rodzi później niezadowolenie mieszkańców. Przecież nikt nie wniósłby do domu mebli i wyposażenia, póki nie wykonałby wszystkich instalacji, nie wykończyłby wnętrz. A teraz niestety tak to wygląda. Miasto powinno zadbać, aby deweloperzy budując wielopiętrowe budynki i osiedla, zaplanowali miejsca na żłobki czy przedszkola. Wtedy gmina mogłaby korzystać z takich miejsc na zasadzie wynajmu, nie rozpoczynając inwestycji od podstaw.

Czy Pana zdaniem kulturalny potencjał Rzeszowa jest wystarczająco wykorzystywany?

Rzeszów wystartował w konkursie o miano Europejskiej Stolicy Kultury. A jakie są flagowe wydarzenia kulturalne Rzeszowa? Dlaczego Bulwary nie żyją od poniedziałku do niedzieli przez całe wakacje choćby imprezami o charakterze czysto amatorskim? Przecież w mieście jest wiele młodych ludzi, którzy zajmują się muzyką czy tańcem. W okolicy jest wiele młodych, fajnych zespołów. Stoi tam scena, ale co się na niej ostatnio wydarzyło? Co się dzieje z nabrzeżem Wisłoka? Przecież ten teren mógłby być zagospodarowany jako przestrzeń rozrywki i rekreacji dla rzeszowian. Tak jest wszędzie na świecie, tylko u nas jest inaczej. Na Bulwarach na dobrą sprawę nie ma terenów rekreacji, a mógłby być system estakad, czy punktów gastronomicznych, które byłyby kolejną szansą dla przedsiębiorców. Jeśli mają tu przyjeżdżać ludzie z całej Europy, pokażmy coś jeszcze, a nie tylko o tym mówmy.

Zakładamy, że zostaje Pan prezydentem Rzeszowa. Co dalej?

Tracę mandat poselski i realizuję bardzo szybko funkcję samorządową. W pierwszym momencie otwieram ratusz dla interesantów. Dokonałbym też weryfikacji przydatności pracowników samorządowych, którzy zostali zatrudnieni w ciągu ostatnich kilku lat. Pracowników w ratuszu przybyło, a odnoszę wrażenie, że mechanizm urzędniczy miasta Rzeszowa spowolnił. Trzeba się zastanowić czy mamy żyć marketingiem i obietnicami, czy raczej żyć dobrą współpracą z mieszkańcami, zrozumieniem potrzeb i ich realizacją. Jeżeli ktoś realizuje mandat samorządowy, powinien realizować obietnice. Minęły prawie trzy lata i pytanie brzmi: ile obietnic zrealizował Konrad Fijołek? Mieszkańcy mogą sobie odpowiedzieć samodzielnie. Pacta sunt servanda – umów należy dotrzymywać.

Według drugiego scenariusza nie zostaje Pan prezydentem Rzeszowa. Czy można więc potraktować Pana start jako promocję własnej osoby pod kątem politycznej przyszłości?

Naprawdę wystartowałem po to, żeby zostać prezydentem. W Rzeszowie otrzymałem duże poparcie w wyborach parlamentarnych.  Nie zwracam uwagi na dywagacje innych - konkurentów mówiących, że jest to promocja mojej własnej „marki”. Na tę markę ciężko pracowałem prawie trzydzieści lat. Sam mógłbym zapytać: czy pan Fijołek traktuje te wybory jako preludium do europarlamentu? Ja traktuję ten start bardzo poważnie. To będą jednak trudne wybory i myślę, że uświadomiły obecnym władzom, że nie da się wszystkiego załatwić przy stole. Trzeba jeszcze rozmawiać z mieszkańcami, bo dzisiaj słodkie słowa nie załatwią sprawy. Mam za sobą konkretny dorobek, doświadczenie w przedsiębiorczości i samorządzie, w pozyskiwaniu środków finansowych. Obecne zadłużenie Rzeszowa jest duże, a potrzeby jeszcze większe. Trzeba działać!

Prezydent Fijołek określa mianem swoich flagowych inwestycji choćby Wisłokostradę czy aquapark. Co podczas Pana potencjalnej kadencji należałoby do najważniejszych punktów?

W kwestii aquaparku, jeśli na najbliższe dwa lata mamy w budżecie zarezerwowane nieco ponad 8,7 mln zł, to o czym mówimy? A do tego potrzebna będzie przecież jeszcze infrastruktura drogowa. Sama lokalizacja też jest dyskusyjna bo będzie w centrum osiedla. Czy Rzeszów nie miał na to zadanie lepszych lokalizacji przy głównych drogach? Wszyscy mówią też o lodowisku z prawdziwego zdarzenia dla Rzeszowa. Jeżeli mamy w planie budowę nowoczesnego kompleksu sportowego, gdzie będzie nie tylko piłka i lekkoatletyka, to niech również powstanie lodowisko. Ponadto zakończmy opracowanie docelowych lokalizacji obwodnic południowo-wschodniej i północno -wschodniej, systemu dróg promieniowych, który w całości dzisiaj nie jest rozwiązany. Wisłokostrada jest potrzebna, niezbędna i tu chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości. Trzeba wreszcie podjąć decyzję w kwestii komunikacji szkieletowej, szybkiego i wydajnego alternatywnego transportu miejskiego i podmiejskiego. Kolejnym tematem są żłobki i przedszkola, co łączy się z rynkiem pracy. Następny, to budowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, to zadanie, które musi zostać zrealizowane! To dostęp do najnowocześniejszej medycyny w zakresie leczenia chorób onkologicznych, psychiatrii dziecięcej. To także możliwość kształcenia większej ilości lekarzy i dostępu do specjalizacji! Na pewno flagową inwestycją byłoby według mnie kompleksowe doposażenie bazy dydaktycznej placówek oświatowych oraz rozbudowa infrastruktury sportowej. Kolejny temat… Jak mamy zachęcić młodych rodziców do pracy w Rzeszowie, skoro nie mają gdzie zostawić dzieci? Do tego dochodzi kwestia osób starszych i opieki senioralnej. To świadczy o poziomie cywilizacyjnym społeczeństwa. To są kluczowe inicjatywy. Temat aquaparku pojawia się nieprzerwanie przed każdymi wyborami od lat tylko efektów ciągle nie widać. Jedną z flagowych inwestycji prezydenta Fijołka jest Podkarpackie Centrum Lekkiej Atletyki, jednak nie ma pomysłu na to, gdzie wszyscy kibice, którzy będą przyjeżdżać zostawią samochody. Obok są grunty deweloperów, którzy zamierzają wybudować wysokie bloki. A gdzie kibice zostawią samochody, jak będzie zorganizowany ruch? Czy nie można było pomyśleć o pozyskaniu choćby terenów wojskowych na ten cel? Na PCLA brakuje funduszy i trzeba się będzie o nie także ubiegać. Do tego niezbędna jest wiedza, doświadczenie i zespół kompetentnych pracowników. W biznesie nauczyłem się jednej rzeczy: chcąc dobrze zarządzać firmą czy samorządem, musisz widzieć to miejsce jak będzie wyglądać za 10-20 lat. Podejmowane decyzje muszą być strategiczne, kluczowe. Wiem jedno. Rzeszów jest dziś strategiczny i niektóre opóźnienia musimy nadrobić!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama