reklama
reklama

Świat wywrócony do góry nogami [FELIETON]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: ICO/Paris 2024/FB

Świat wywrócony do góry nogami [FELIETON] - Zdjęcie główne

foto ICO/Paris 2024/FB

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportGdy Francuzi ogłosili, że otwarcie igrzysk w Paryżu odbędzie się nie na żadnym ze stadionów, ale nad Sekwaną, wiadomo było, że zorganizują coś, czego świat olimpijski jeszcze nie widział. Opinie muszą być zatem skrajne - albo zachwyt nad powiewem świeżości ze strony paryskiej stolicy, albo krytyka wobec tego, co nie wyszło. Cokolwiek byśmy jednak nie myśleli pewne jest jedno - Francuzi tą ceremonią wywrócili świat otwarć do góry nogami.
reklama

Zapowiedź "defilady" reprezentacji olimpijskich nie w tradycyjnej formie przemarszu, ale na barkach płynących po Sekwanie była największą rewolucją. W zasadzie większej nie można było sobie wyobrazić. Niekoniecznie jednak spodziewaliśmy się tego, że już na początku ceremonii pojawi się barka z tradycyjnie otwierającymi Paradę Narodów Grekami, potomkami twórców olimpizmu, za nią pojawi się kilka kolejnych po czym... przejdziemy do części artystycznej – pisze o ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu Wojciech Nowakowski, dziennikarz i komentator portalu sportowego.  

A tak naprawdę przeplatały się one z kolejnymi prezentacjami reprezentacji, które przez najbliższe dwa tygodnie będą rywalizować na najważniejszej sportowej imprezie czterolecia. Jedni mówią, że to przeplatanie wprowadzało tylko chaos do całości. Inni twierdzą, że przełamywało monotonię - czy to długiego, a czasem nawet przydługiego bloku artystycznego, czy to samej defilady, w której bierze udział ponad 200 drużyn (w tym roku nie zostali do niej dopuszczeni sportowcy "neutralni" z krajów dotkniętych sankcjami za napaść na Ukrainę). Nad całym tym - tu się zgodzę - chaosem czuwała dodatkowo pogoda. I tu należy oddać artystom, że pomimo ulewy w zasadzie perfekcyjnie wykonali oni zadania, jakie postawił przed nimi reżyser.

reklama

To, co francuskie

Długa, francuska historia - od epoki Galów przez Burbonów, rewolucję francuską po czasy dzisiejsze - tym gospodarze tegorocznych igrzysk mogli się poszczycić, podobnie jak osiągnięciami na polu różnych dziedzin sztuki i nauki - o których pewnie część świata zapomniała, a część nawet nie wiedziała, że są dziełem Francuzów (wbrew temu, co próbowali chyba podprogowo przekazać - "Mona Lisa" się do nich nie zalicza). Wykorzystano różne gatunki muzyczne - od klasyki (z dziełami Offenbacha i Bizeta na czele) poprzez mocne uderzenie metalowe przy okazji wspomnienia gilotynowania arystokracji w czasach rewolucyjnych aż po współczesny pop i rap. Jeśli zaś chodzi o stroje i styl taneczny - były adekwatne do dominującego w danym momencie stylu muzycznego, choć zapewne bardziej konserwatywna (i wcale nie tylko najbardziej zagorzale hołdująca tradycji) część widowni chwilami mogła odczuwać niesmak, a nawet i coś więcej.

reklama

Organizacja ceremonii otwarcia nie na zamkniętym stadionie - z ograniczoną trybunami powierzchnią - a w przestrzeni miejskiej, którą można przystosować, ale nie zmieniać, budowała kolejne wyzwania. Flagowy nomen omen pomysł Parady Narodów na barkach wiązał się z koniecznością przygotowania dłuższej przerwy "technicznej" na wysadzenie uczestników na brzeg i posadzeniu ich wokół sceny pod Wieżą Eiffela. Nie ułatwił tego zadania fakt, że ostatnia barka, z tradycyjnie zamykającymi defiladę gospodarzami, była olbrzymia i miała zapewne najwięcej pasażerów. Elementem, który stanowił pomost do ceremoniału olimpijskiego została Joanna d'Arc na koniu - najpierw mechanicznym, galopującym po Sekwanie, a w końcu prawdziwym, białym - a za nią flagi wszystkich państw uczestniczących w igrzyskach, począwszy od końca Parady - wszak Francuzi w narodowym przekonaniu o własnej wyższości musieli znaleźć sposób, by trójkolorowy sztandar szedł nie w ostatnim, jak tradycja nakazuje, a w pierwszym szeregu.

reklama

Flaga olimpijska

Nowatorski pomysł wprowadzenia flagi olimpijskiej - nie przez uznane postaci świata sportu czy kultury, ale przez "Dziewicę Orleańską" wywrócił spojrzenie na ten element ceremoniału olimpijskiego do góry nogami. Jakby symbolicznie, choć niezamierzenie, a wręcz traktując tenże ceremoniał jako świętość można rzecz - bluźnierczo, flaga olimpijska zawieszona została na maszcie... dwoma kółkami do góry, z trzema u dołu. Niewiarygodnym wydaje się, że naród, który wydał na świat de Coubertina, mógł na oczach miliardów ludzi na całym świecie popełnić takie faux-pas wobec najważniejszego symbolu tego, co baron dał światu. Niemniej jednak to właśnie w Paryżu zakończy istnienie inny dar de Coubertina dla świata - pięciobój nowoczesny w prawdziwej formie, z jazdą konną.

I znów, jest w tym nieco symboliki - chociaż akurat Francuzów nie posądzam o celowe nawiązanie do tej historii, która wydarzy się w Wersalu za dwa tygodnie - że właśnie na igrzyskach, na których ceremonii tak dużo czasu antenowego zajął koński galop, właśnie jeździectwo po raz ostatni pojawi się w olimpijskiej rywalizacji w pięcioboju nowoczesnym - dyscyplinie, której twórcą jest też Francuz, pomysłodawca nowożytnego Ruchu Olimpijskiego, baron de Coubertin. Idealista, "marzyciel", jak mówił o nim podczas ślubowania w Centrum Olimpijskim odbierający nominację honorowego attaché prasowego reprezentacji Polski Redaktor Włodzimierz Szaranowicz.

Ale też i baron, święta postać olimpizmu, miał swoje wady - był przeciwnikiem udziału w igrzyskach kobiet. To właśnie w Paryżu, w dużym chaosie organizacyjnym, jaki panował w 1900 roku, gdy de Coubertin próbował połączyć igrzyska olimpijskie z Wystawą Światową, kobiety - powiedzmy wprost - wdarły się na areny i zmusiły Międzynarodowy Komitet Olimpijski pod rządami de Coubertina do zaakceptowania istnienia sportsmenek. W dzisiejszym świecie możemy się tylko domyślać, jak konserwatywny bądź co bądź arystokrata podchodziłby do tematów hiperandrogenizmu, czy otwartego mówienia o kwestii sportowców (i nie tylko) LGBT+. A i ta część ludzkości została wyraźnie zaznaczona podczas piątkowej ceremonii nad Sekwaną.

Celine Dion zachwyciła, znicz olimpijski też

Nowatorski był również znicz olimpijski - nawiązujący do wynalazku braci Montgolfier balon unoszący się nad Luwrem zapalony przez dwoje wybitnych francuskich sportowców, Marie-José Pérec i Teddy'ego Rinera, którzy ogień odebrali od 100-letniego Charles'a Coste'a, mistrza olimpijskiego w kolarstwie z Londynu z 1948 roku (spośród żyjących mistrzów starsza jest jedynie węgierska gimnastyczka, Ágnes Keleti, która swoje sukcesy święciła w latach 50.). Przy akompaniamencie "Hymnu do miłości" z repertuaru Édith Piaf - tym razem w wykonaniu Céline Dion, które świat słusznie uznaje za genialne, ale jednak pozbawione charakterystycznego dla paryskiego "Małego Wróbelka" gardłowego "r". Wcześniej jednak Wieżę Eiffela rozświetliły lasery, a w tle wybrzmiewała muzyka elektroniczna - i nie da się w tym nie dojrzeć ręki Jean-Michela Jarre'a, którego aż chciało się dojrzeć pomiędzy elementami konstrukcyjnymi zabytku.

Czym po takiej ceremonii mogą nas zaskoczyć organizatorzy 11 sierpnia w Saint-Denis na zakończenie igrzysk? Czy pokazali już światu wszystko, co mieli najlepsze? Na pewno trzymają jeszcze jakiegoś asa w rękawie. Niewątpliwie byliśmy w piątkowy wieczór świadkami czegoś nowego. Czy był to jednorazowy projekt, czy nadanie ceremoniom - nie da się ukryć, nieco zbyt schematycznym i przewidywalnym w ostatniej dekadzie - nowego stylu, który kontynuowany będzie w Los Angeles, Brisbane, a i zimą we Włoszech czy w 2030 roku znów we Francji? To pokaże czas. Ciężko jest porównywać rzeczy tak niepodobne do siebie jak ceremonia nad Sekwaną i poprzednie - choćby legendarne bębny w Pekinie w 2008 roku czy koncert klasyki rocka i popu w Londynie cztery lata później. Obie jednak zapadły w pamięć i wspominane są przy każdej kolejnej, czego już nie można powiedzieć o tych z Rio i Tokio. Paryż tchnął jednak w te piątkowe wieczory nowego ducha, ale to od następców będzie zależeć, czy nie powrócą do sprawdzonych już wcześniej sposobów przedstawiania się światu. Albo wymyślą coś jeszcze innego...

reklama
Artykuł pochodzi z portalu korso24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama