Sprawę zgłosiła czytelniczka Gazety Wyborczej. Do jednej z rzeszowskich Biedronek wezwana została policja po tym, jak kobieta z trojgiem dzieci robiąc zakupy, nie doliczyła do rachunku jednej bułki, wartej 33 grosze. Dzieci podczas robienia zakupów częstowały się kajzerkami. Jedno z nich w momencie dotarcia do kasy już zjadło, co zostało przeoczone przez kobietę.
Pani Justyna po odejściu od kasy została ujęta przez pracowników ochrony na parkingu pod sklepem. Jednak zamiast jak to wynika z procedur, zweryfikować paragon i wrócić do sklepu, żeby za towar zapłacić, na miejsce została wezwana policja. Kobieta tak na łamach Wyborczej skomentowała sytuację:
- Przy kasie z kasjerem jednej bułki już nie było i zapomniałam powiedzieć o niej kasjerowi. W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział. Przecież nie kradłabym bułki. Nawet złodziejowi by się to nie opłacało, bułka była za 33 grosze. Na szczęście policjanci zareagowali ze zrozumieniem. Pośmiali się, pożartowali i dali upomnienie.
- podsumowała kobieta.
- Ewidentny przypadek, kiedy dochodzi do błędów proceduralnych. Pokrótce objaśniając sytuację: klient, jeśli nie zapłaci za towar, jak w przypadku wyżej wymienionym, powinien zostać ujęty przez pracownika ochrony za linią kas lub obrębie sklepu. Po przedstawieniu całej sytuacji należy taką osobę zaprosić na zaplecze, pokazać nagranie, na którym przedstawiony jest moment kradzieży, czy to umyślnej, czy nie, czy może też użycia lub konsumpcji jakiegoś przedmiotu, następnie na tej podstawie zweryfikować wartość takiego towaru i poprosić o zapłacenie za towar. Jeśli taka osoba sprzeciwia się, nie przyznaje bądź zechce np. uciec - wtedy w ostateczności interweniuje policja. Jak w przypadku pani Justyny, pracownicy ochrony powinni objaśnić, co zaszło, a następnie po zweryfikowaniu nagrania, poprosić o zapłatę za towar. Obeszłoby się bez niepotrzebnych nerwów.
- mówi pan Michał, koordynator agencji ochrony.
Sieć sklepów postanowiła przeprosić matkę trójki dzieci.
- W tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika, który podjął błędne decyzje. Wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość i dlatego przygotowaliśmy dodatkową informację przypominającą personelowi, jak powinno się prawidłowo rozwiązywać tego typu sytuacje.
- zapewnił w rozmowie z GW Jan Kołodyński, menadżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.
Biedronka zaproponowała również kobiecie spotkanie, aby osobiście raz jeszcze ją przeprosić.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.